film jest absolutnie genialny,z wielu powodów -jako film sf odnosi się nie tylko do tego co przed
nami,ale równiez sięga milionów lat wstecz,wpisuje się w tezę - dlaczego homo sapiens
rozwinął inteligencję i samoświadomość,podczas gdy jego małpie kuzynostwo doświadczyło
tylko ewolucyjnej stagnacji-cud człowieka - boska interwencja
małpolud,człowiek może doświadczyć boskiej obecności,"dotknąć" Boga,co do stymuluje i
popycha do myślenia,do rozwoju,ale nie może Boga zatrzymać,nie może go sfotografować(scena
na Księżycu),może się do Niego tylko zbliżyć,dotknąć go,Bóg jako kawał monolitu będący zawsze
koło człowieka,brzmi śmiesznie? niby tak,a jednak w filmie to nie przeszkadza,potem mamy
absolutnie genialny skrót myślowy kiedy opadająca kość zamienia się w statek kosmiczny,kilka
milionów lat do przodu za pomocą jednego cięcia - dla mnie to rewelacja i mistrzostwo,co dalej
pokazuje Kubrick?człowieka odkrywcę,zdobywcę,konstruktora maszyn kosmicznych i człowieka -
istotę wrażliwą,z ogromnym talentem muzycznym -dlatego muzyka klasyczna jest tłem,z jednej
strony widzimy osiągnięcia techniczne z drugiej wrażliwość i potrzeby estetyczne,poza tym
Odyseja jako chyba nieliczny film sf pokazał zagrożenie w relacji człowiek -maszyna i to w roku
1966(lata kręcenia filmu)
film jest piękny wizualnie,plastycznie,ostatnia scena z embrionem kierującym się ku Ziemi
symbolizuje nową ludzkość,jeszcze doskonalszą od tej która buduje takie statki
kosmiczne,tworzy taką muzykę i konstruuje myślące maszyny,a wszystko dzięki opiece i
stymulacji ...siły nadprzyrodzonej,Kubrick jest wielkim wizjonerem,chylę czoła