Brak słów by opisać to dzieło. Progi nie do zdobycia i wrodzone upośledzenie światopoglądu to tylko
jedne z wielu poruszanych spraw w powieści i filmie.
Tak. Mnie po obejrzeniu filmu jakoś skojarzyły się słowa Kelwina (Solaris,S.Lem(, brzmiały one mniej więcej tak, że ludzie nie chcą zdobyć kosmosu, chcą tylko rozszerzyć granice ziemi, nie szukają obcych cywilizacji, tylko swojego odbicia w kosmosie, trochę bardziej rozwiniętego. Nie potrafimy zrozumieć tak naprawdę niczego pozaziemskiego. Bo gdy zawiodą wszystkie ziemskie metody badawcze, zaraz tracimy wiarę w sens dalszych badań. Nie pamiętam już dobrze ani książki, ani filmu, ale nawet ostatnie sceny można by uznać za zbliżone, kiedy to bohaterowie, osamotnieni już, dotykają nieznanego i jakoby zrozumieli jego istotę.