Ten kto mówi że ten film to jakaś bajka,sam chyba żyje w bajce..Film mi się podobał i przekonał mnie..Nic nie jest wieczne..
9/10
też się z tym zgodzę bo ten film to fenomen a ten kto lubi katastroficzne i mocno trzymające w napięciu nie powinien marudzić.
Szczerze? przepraszam, ale was pojebało. Bardzo hamerycki film, scenariusz bardzo mdły i naprawde sam nie wiem co jeszcze o tym pisać bo sie nie da, bo ten film powoduje nieopisaną pustke w głowie.
Szczerze? nie przepraszam ale to ciebie pojebało, i to widać po tej pustce w głowie.
Ręce opadają po takich tekstach, ehhh
A ja wiem co jeszcze można dorzucić - bezsens z geologicznego punktu widzenia.
Marny film: nudny i stereotypowy.
Po pierwsze piepszysz coś o geologii, masz jakaś wiedzę na ten temat?
Po drugie jeżeli ten film jest marny to pokaż mi choć jeden film katastroficzny który bardziej wbija w fotel.
Po trzecie stereotypowość jest domeną życia, wszystko jest stereotypowe, w mniejszym bądź w większym stopniu.
Kolejna osoba pomyliła swoje wydumane oczekiwania z filmem Emmericha :(
Po co wy chodzicie na takie filmy?
Stary w pełni popieram Twoja wypowiedz. jesli ktos nie lubi takiego kina to po cholere chodzi na filmy katastroficzne do kina?! Ja jestem fanem gatunku i ten film "wbija w fotel". zreszta to dla mnie to nr 1 gatunku zaraz obok "Pojutrze" !
'Deep Impact' mimo, że nakręcony przeszło 10 lat wcześniej kładzie ten film praktycznie w każdym calu, jedynie efekty (z wiadomego powodu) nie były tam tak dobre.. Generalnie 2012 nie miał w sobie praktycznie nic związanego z rzeczywistością.
A z tymi biletami na budowę Arki to już przegięcie po całości ;D Emmerich przebił w tym filmie głupotą wszystkie swoje poprzednie filmy.. razem wzięte
Że co? 2012 to film a nie dokument, rozumiesz?
Głupotą jest oglądanie filmów tylko po to by po raz kolejny narzekać, narzekać i narzekać. Ja nie oglądam 'Mody na sukces' by nie musieć tego krytykować.
Oczywiście można mieć obiekcje co do fabuły, ale trzeba pamiętać że film to kompedium wielu składników. 2012 to film katastroficzny, do tej pory jeszcze żaden inny nawet nie zbliżył się do niego. Emmerich jest mistrzem tego gatunku.
Kolego, ja katastroficzne filmy znam i generalnie lubię (niektóre nawet bardzo, jak np Apollo 13 lub wspomniany Deep Impact), jednak katastroficzny to nie science-fiction. Nie powinno się fantazjować fabułą wychodząc poza pewien obszar przyzwoitości, a gdzie pojawia się już zażenowanie ;]
Dziwne treści piszesz, bo mnie żenują tylko takie wypowiedzi, bez obrazy :)
2012 wciska w fotel, szczególnie kinowy. Takiego końca świata nigdy, nikt jeszcze w tak spektakularny sposób nie pokazał. Cokolwiek napiszesz - tego nie zmienisz :)
Pozdrawiam
Co z tego, że spektakularny? Od tych animowanych komputerowo niedorzeczności można dostać zajadów od ziewania. W 2009 r. to było już nudne. Za pomocą bluescreenów, greenscreenów i komputera można zrobić już wszystko, a gawiedź i tak będzie się zachwycała największym chłamem tylko dlatego, ze będzie mogła zobaczyć te sztuczki na dużym ekranie w 3d. Nawet najlepsze efekty w dziejach nie przysłonią głupoty scenariusza, płycizn fabularnych, wszystkich kretynizmów bijących z ekranu, miernego aktorstwa i patosu w najgorszym najbardziej nieporadnym wydaniu. Nawet jeśli za 100 lat poddałbyś ten film super nowoczesnemu remasteringowi z efektami o jakich nikt nigdy nawet w życiu nie śnił, to film pozostanie cienki, a scenariusza nikt już nie zmieni..I ty tego też nie zmienisz...
Wiem, Twoje emocje skupiają się na zgorzkniałym marudzeniu, jaki to ten świat jest niedobry, jacy to ludzie są głupi i płytcy, ech .. polecam zostać w swoim wyimaginowanym spójnym kwadraciku i żyć w zgodzie ze sobą.
Ja żyję w tych niedorzecznościach, które są zaj*biste, należę do tej debilnej gawiedzi, która się zachwyca doskonałym masteringiem i postprocesingiem, Emocjonalnie wychodzę po za Twój kwadracik, i czuję adrenalinę tam gdzie jak widzę Ty masz największy potencjał na cierpiennictwo i nie rzygam też na resztę, gdyż nie czuję się lepszym od innych, czego Tobie serdecznie życzę.
To nie zgorzknienie, a lekkie rozbawienie. Resztę o niedobrym świecie, głupich i płytkich ludziach sobie sam dopowiedziałeś, więc skwituję to milczeniem. Gdy ktoś ośmiela się krytykować radosną twórczość ludzi pokroju Emmericha, ty skupiasz się na światopoglądzie jego krytyków. Już wcześniej o tym dyskutowaliśmy. Ja, jak i zapewne wielu innych "zgorzknialców" 2012 potrafi czerpać przyjemność z efektownego kina, tylko nie rozumiesz, że efektowne, rozrywkowe kino również krytyce podlega i ma swoją jakość i (o zgrozo) może się nie podobać. Nie wszyscy kupują każdy efektowny film. Ty czujesz adrenalinę na dziecinnym, infantylnym gniocie hollywoodzkim sztucznym jak dmuchana lalka, a ktoś inny potrzebuje wyjść poza "kwadracik", żeby poczuć adrenalinę, np. podczas szybkiej jazdy na rowerze, itp. Kino poza adrenaliną przynosi o wiele więcej innych emocji, a Ty piszesz coś o emocjonalnym kwadraciku, w którym sam się zresztą nieświadomie zamknąłeś.
Nie, mylisz się, to ty siedzisz stłamszony w swoim kwadraciku i czujesz, że ludzie spoza niego się dziwnie zachowują..
Tak to niestety już jest, że chora ambicja co poniektórych osób nie pozwala im spojrzeć inaczej na jakąkolwiek twórczość, którą nie są w stanie zaakceptować. To taki zakuty konserwatyzm treści. Skoro już zostało powiedziane, że coś jest dobre i ambitne to nigdy nie można tego podważyć, bo byłaby to skaza na mózgu. A co jest łatwe i ładne może być obśmiane i zarzygane, bo przecież czuje się przyzwolenie i można się wykazać "mondrościom".
Po za tym kwadracikiem ambicji jest coś więcej, można poszukiwać czegoś fajnego poza sztywno określonymi ramami. Reymont był dobrym pisarzem, ale gdyby pisał dziś zapewne nie odstawałby od miernoty, którą mało kto czyta.
Czasy się zmieniają i może ta twoja kwadracikowa radosna twórczość może być tylko twoim słabym punktem. Nie masz patentu na rację, ufff i chwała za to.
Wydaje ci się że twoja krytyka jest obiektywna ? Wyjdź po za swoje ograniczenia może wtedy zauważysz znacznie więcej niż widzisz.
Masz tą charakterystyczną przywarę "znawcy tematu", który zawsze wie lepiej, a na próby otwierania mózgu reaguje odwracaniem "kota ogonem". Dyskusja nie różni się wiele od gadania z cegłą. Bez obrazy, dziecinnie i infantylnie kończę tą rozmowę, Nie kalaj swego ego na wywodach o takim gniocie. Pulitzera za to nie dostaniesz :)))
Znowu z igły robisz widły. Niestety z tematu błahego zrobiłeś dyskurs filozoficzny. Mieszasz w temacie jakieś ambicje, niepodważalne wartości, znowu coś o rzyganiu i obśmiewaniu, pleciesz bez sensu, a zapominasz o najistotniejszej kwestii, czyli Twoim własnym kwadraciku, który ogranicza Cię do konkluzji, że kto krytykuje łatwy i ładny film (jakim zapewne jest 2012), ten spodziewał się ambitnego dzieła i nie potrafi się bawić na lekkim filmie. Nic bardziej mylnego. Cały czas wpadasz w błędne koło, krytykujesz jakieś postawy, a zaraz potem sam je prezentujesz. Wg tego co piszesz, nie można krytykować czegoś co jest ładne i łatwe, bo inaczej jest się zakutym konserwatystą, który nie chce otworzyć umysłu. Innymi słowy taki ktoś nie potrafi inaczej spojrzeć na "twórczość", czyli w taki sposób jaki ty byś chciał.Trudno jest inaczej spojrzeć na ową "twórczość" jak przez pryzmat rozrywki, a że rozrywka to nie najwyższych lotów to wielu okazji do otwarcia mózgu nie da. Owa postprodukcyjna "twórczość" o cechach wytartej kliszy nie wybiega poza sztywno określone ramy. Ten film wpisuje się w 100 % w sztywnie określone ramy przeboju hollywoodzkiego i "otwierając mózg" na znakomitość 2012 nie znajdę niczego fajnego poza charakterystycznym filmowym mentalnym "kwadracikiem". Z jednej strony postulujesz otwieranie umysłu, a z drugiej ściskasz go jak się tylko da przez stereotypowe myślenie o odbiorcach nie podzielających twoich fascynacji. Bądź przewodnikiem umysłów, antagonistą wszystkich malkontentów, ukierunkowuj ludzi na dobrą ścieżkę, pokazuj jak cieszyć się lekkim i ładnym, tylko nie wciskaj kitu..
Za dużo się naczytałem bzdur, narzekań, tego całego malkontenctwa by śpiewać serenady na temat tego co mi się podoba i tego co jest dobre. Za którymś tam razem to już po prostu wku*wia, no bo ileż można.
Co do 2012 swojego zdania nie zmienię, chętnie obejrzałbym go drugi raz w kinie. Poprzednim razem wrażenia były n i e s a m o w i t e.
Haha, REALNY??? Tsunami na otwartym oceanie? 1,5 km fala zalewająca Mount Everest? wypiętrzenie Przylądka Dobrej Nadziei o kilometr w kilka dni? Może chmura piroklastyczna wulkanu która nie była gorąca i w której mógł latać samolot? A może w końcu ziemia, która osuwa się zawsze wzdłuż drogi lub pasa startowego? 90% wydarzeń z tego filmu można włożyć między bajki, o czym z resztą dyskutowali już geologowie w jakimś wątku i zgadzali się ze sobą w każdej kwestii.
Ten film to bajka, kiczowaty film, który ratują znakomite efekty specjalne. Jeśli ktoś z IQ powyżej 50 idąc do kina nastawi się na ambitny film to będzie głęboko zawiedziony. na ten film się idzie zjeść popcorn, pośmiać się, pocieszyć rozwojem animacji komputerowych, a potem pójść wysikać colę do toalety po filmie i wymazać go z pamięci długotrwałej.
Dałbym mu 4/10 ale dałem 1/10 żeby wyrównać oceny "rewelacyjny" od ludzi z zawężonymi horyzontami myślowymi :-)
właśnie przez takich ludzi film ma taką średnią.
byle tylko ją zaniżyć.
myślę że film zasłużył między 6 a 7.
+ efekty specjalne.
- logika.
Realność którą przytaczasz jest tylko twoim widzimisię i przetań ględzić o jakich tam geologach, bzdury!
Film ten jest przeznaczony dla ludzi lubujących się w katastrofach, dlatego po raz nty do potęgi n piszę, po co chodzą na niego ci którzy oczekują ambitnego kina???????? Co za tasiemiec w głowie zmusza do takiej decyzji????
Ja człowiek z zaniżonymi horyzntami myślowymi jak pięknie to ująłeś przepraszam cię, bardzo cię przepraszam że dla mnie było to zajebiste 2,5h, które zajebiście chętnie powtórzę wkrótce.
Więlki mędrcu po tym jak oceniasz filmy widać dokładnie jak "znawcy ambitnych dzieł" niszczą coś czego nie rozumieją.
Italodrome, cały czas nie możesz zrozumieć, że żaden z widzów tego filmu nie spodziewał sie kina moralnego niepokoju. Uczepiłeś się tego, bo to dla ciebie łatwe i wygodne tłumaczenie, które ja rozumiem tak: film katastroficzny, TEN film katastroficzny, może być głupi, nierealistyczny, pełen patosu, może mieć słaby scenariusz, a dialogi mogą być denne, bo to TYLKO film katastroficzny. Przeciwnicy tego filmu, według ciebie, to ludzie, którzy mieli zbyt wysokie oczekiwania, spodziewali się bóg wie czego, a to TYLKO film katastroficzny. I nie docierają do ciebie żadne tłumaczenia, iż NAWET film katastroficzny, z natury swej, powiedzmy, rozrywkowy, powinien zawierać PRZEDE WSZYSTKIM dobry scenariusz, z pewną dozą prawdopodobieństwa (bez zbytniej przesady, ale jednak, żeby widz się trochę "pobał") być dobrze wyreżyserowany, bohaterowie powinni być w miarę przynajmniej wiarygodni, a aktorstwo stać na jakim takim poziomie.
I teraz - 2012 w reżyserii Rolanda Emmericha tych wszystkich cech, według przeciwników tego filmu, NIE POSIADA. Nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewał się błyskotyliwych dialogów, kreacji na miarę Ojca chrzestnego i całkowitego prawdopodobieństwa. Ludzie chcieli dobrego kina. Ten film z dobrym kinem nie ma nic wspólnego.
Przestań więc już ględzić o tym, że ludzie nie wiedzą na co idą a potem są rozczarowani. Przeciwnicy tego filmu to nie banda debili, którzy nic nie wiedza o kinie, a jedynie marudzą, tylko ludzie, którzy potrafią odróżnić fałsz i ewidentny "skok na kasę" od DOBREGO kina. Zaryzykowałbym nawet teorię, że ci, którzy 2012 nie polubili, na kinie znają się nieco lepiej, niż ci, którzy bezkrytycznie przyjeli wizję Emmericha za przekonywującą a jego najnowszy film uznali za arcydzieło.
Nieprawda, Doback oczekiwał dzieła sztuki filmowej a dostał piękny geologiczny drenaż.
Po drugie, ten film nie jest głupi, to tylko teorie tych którzy oczekiwali właśnie czegoś zupełnie innego.
Po trzecie łaczysz zupełnie bez sensu !!! cechy filmów celem udowodnienia swojej racji "ja rozumiem tak: film katastroficzny, TEN film katastroficzny, może być głupi, nierealistyczny, pełen patosu, może mieć słaby scenariusz, a dialogi mogą być denne, bo to TYLKO film katastroficzny"
Na tym właśnie polega chora manipulacja :(
Chore w tym wszystkim jest też to że przeciwnicy filmu tak zajadle walczą by "2012" dokopoać, że odechciewa się wogóle dyskusji.
Ja rozumiem że można czegoś nie lubić, ale nie rozumiem po co przymuszać do nielubienia tego czegoś tych którzy tego sobie nie życzą. Skąd ta zajadła walka o zdeptanie? Nie mogę pojąć takiej postawy :(
Mam dość.
Walka z wiatrakami.
A kto przymusza? Czy komukolwiek każę kochac ten film? Uwielbiaj i padaj przed nim na kolana, walcz, rycerzu, ze złymi ludźmi, którzy brukają dobre imię tego filmu.
Ja natomiast uważam, że ten film nie zasługuje na takie hołdy, na jakiekolwiek hołdy. Bo to gniot, a jego reżyser to świetnie zarabiający tandeciarz. Zarabiający dzięki ludziom, którzy dają się nabrać na jego tanie (w sensie przenośnym, bo w rzeczywistości horendalnie drogie) sztuczki.
Dziękuję ci za odpowiedź, teraz już mam mocna podstawę by na waszą blekrytykę wogóle nie odpowiadać. Donkiszoteria jest bez sensu. 2012 jest zły... topcie się w tym bagnie. Rzygi są na topie :( eot
O rzygach też już coś pisałeś i chyba nie raz. Rzygi to, rzygi tamto, rzygi siamto. Niedługo każdy głos niezadowolenia i krytyki tego filmu będą dla Ciebie rzygami lub efektem niewłaściwych, źle ukierunkowanych "oczekiwań" widza.
Cokolwiek by nie napisać powiesz, że tego filmu nie ocenia się pod tym kątem, bo to rozrywka i trzeba się skupić na tym i na tamtym. W końcu wyjdzie na to, że w tym filmie praktycznie nic się nie ocenia oprócz scen akcji i efektów specjalnych, ergo każdy krytyk miał niewłaściwe oczekiwania. Pozwól, że każdy będzie miał swoje własne oczekiwania i że są jeszcze na tym świecie miłośnicy kina, nawet tego rozrywkowego, którzy nie poddają się bezkrytycznej afirmacji kina spod ręki Emmericha. Pozwól, że nie każdy zadowoli się samym budżetem produkcji i niektórzy wolą zachować nieco wyższe standardy własnych oczekiwań i dobrze - bo z pożytkiem dla całego kina.
Po pierwsze, ani Doback, ani nikt o zdrowych zmysłach nie oczekiwał po tym filmie ambitnego dzieła. Zaczynasz się powtarzać italodrone i istotnie przyczepiłeś się tej teorii jak rzep. Po drugie ten film JEST głupi i aż dziwi mnie, że można tego nie dostrzegać. Po trzecie, nikt tu nikogo do niczego nie przymusza. Chyba każdy ma prawo nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że "to nie jest głupi film" - i nie będzie to "przymuszanie". Przykładów na głupotę tego filmu było już mnóstwo na całym forum, natomiast nie widziałem czegoś co wyjaśniłoby, że to złe przykłady. To normalne, że jeśli ktoś opisuje ten scenariusz jako "realny" to pojawią się pewne głosy sprzeciwu. Najlepiej jakby się wypowiedział jakiś geolog i specjalista od Słońca, ale podejrzewam, że dla fanów 2012 lepiej by było, żeby się nie wypowiadali, bo raczej suchej nitki nie zostawiliby na tej "realności". Poza tym, nie trzeba być specjalistą, aby do złudzenia kopiowane i powtarzane głupiutkie sceny ucieczek oraz wszelkich akrobacji były dla kogoś na dłuższą metę męczące.
To przeciętny, niczym nie wyróżniający się i film. Nieźle zrealizowany, beznadziejnie napisany.
Po raz kolejny popieram! Świat jest pełen głupców i nic się na to nie poradzi!:/ Film nr 1 wśród katastrofów:)
"o czym z resztą dyskutowali już geologowie w jakimś wątku i zgadzali się ze sobą w każdej kwestii. "
zapodaj linka do tego wątku, bo chętnie bym poczytał.
Gdybym chciał zwracać uwagę wyłącznie na realność filmu, to bym dał mu 1/10. Ale patrzyłem na inne aspekty - efekty, fabułę, a przede wszystkim - rozrywkę. Dostałem, czego chciałem, więc wyszło mi 9/10.
Realizm:
1. Słońce kształtuje powierzchnię ziemi - to fakt. Ale czy faktycznie może naruszyć strukturę litosfery w takim stopniu, żeby wywołać TAKI efekt?
2. Przesunięcie skorupy ziemskiej (obrót o 23 stopnie, o ile się nie mylę) i lecący samolot do Chin. Zabrakło paliwa, ale na szczęście skorupa ziemska obróciła się w taki sposób, że podsunęła się pod samolot i mógł bez większych przeszkód awaryjnie wylądować na lodowcu. Idąc dalej tym tropem - podskoczymy i wylądujemy już w innym miejscu. Dla mnie to wielka bzdura. Przesunięcie skorupy ziemskiej w tak krótkim czasie musiałoby nastąpić z wielką prędkością (przypuśćmy, że obróciła się o 23 stopnie w ciągu 24 godzin. 23/360 = 0,064, przy założeniu, że obwód ziemi to 40 000 km, to w tym czasie pokonałaby ok. 2,5 tys. km, czyli przesuwałaby się z prędkością około 100 km/h). Zatem na powierzchni powinny powstać olbrzymie huragany, które uniemożliwiałyby latanie samolotem. Ale atmosfera ma swoją bezwładność i podlega tarciu o powierzchnię ziemi, więc przy przesunięciu skorupy ziemskiej, musiałaby się przesunąć razem z nią, zatem samolot musiałby pokonać taką samą odległość względem powierzchni ziemi.
3. Tsunami. Wyglądało to tak, jakby poziom morza podniósł się nagle o kilka kilometrów i ten stan utrzymywał się przez blisko miesiąc (27.01.0001 - fajny pomysł z nową erą :)
4. O niezwykłych zbiegach okoliczności i robieniu wszystkiego z sukcesem na ostanią chwilę już nie wspomnę.
Jeszcze uzupełnienie do mojej oceny. Film się broni niezłą grą aktorską. Moim ulubieńcem tutaj jest Woody Harrelson.
Ja bym poprosił mieszka, żeby rozwinął swoją wypowiedź o tym, że gdy "ktoś myśli, że ten film to bajka, to sam żyje w bajce", bo to niezwykle ciekawa i nowatorska myśl, tylko bardzo słabo uzasadniona. Proszę też pokornie o przykłady realności scenariusza tego filmu.
Żyjąc w bajce to moim zdaniem nie wierzyć że wszystko ma swój koniec..
Scenariusz jest prosty i przewidywalny bo taki chyba musi być,bo albo by wszyscy zginęli i film by się urwał..a tak scenariusz pozostawia jakąś nadzieję na uchronienie się przed zagładą głównym bohaterom.A przykład realności,no cóż człowiek juz nie raz chyba udowodnił że potrafi przetrwać w najgorszych warunkach..
Pozdrawiam
Nie no sory - ale albo wszystko ma swój koniec, albo nadzieja na uchronienie przed zagładą.
Nadzieja umiera ostatnia.. :)kto wie do czego może nas doprowadzić wiara..podobno do wszystkiego..
Jest tyle niewytłumaczalnych rzeczy na tym świecie że naprawdę wszystko jest możliwe..
I jeszcze raz podkreślam-film jest bardzo logiczny i prosty,efekty specjalne na bardzo wysokim poziomie-"fart"głownych bohaterów już jest ukazany jako cud.
"Cieszmy się każdą chwilą życia"P.Coelho
Strasznie niezrozumiale piszesz. Nie za bardzo wiem, o co Ci chodzi. Przecież nikt tutaj nie pisze, że nie wierzy w koniec. Przeciwnicy tego filmu uważają jednak, że koniec taki, jaki przedstawił Emmerich ich nie przekonał. I nie chodzi tutaj tylko o bzdurnie przedstawione zjawiska geologiczne, ale o przedstawienie bohaterów, o ich niewiarygodność psychologiczną, skrojoną na miarę przeciętnego_amerykańskiego_widza. A dorabianie do tego topornego, stereotypowego i bzdurnego filmu ideologii, że wiara nas do wszystkiego doprowadzi, jest, według mnie, wielką pomyłką. A już ten Coelho na koniec nie wiem co wnosi do naszej wiedzy o tym filmie i jego bohaterach. Na marginesie: przpisywanie sobie tak prostej maksymy jest wyrazem megalomanii tego człowieka.
Zjawiska geologiczne sa bzurnie przedstawione?ze planety sie ułożyły w specjalne położenie i zaczęły oddziaływac na jądro Ziemii sprawiając że ta zaczęła wybuchac w środku jest Twoim zdaniem bzurną i niemożliwą teorią?..Niewiarygodność psychologiczna?? a kto zbadał do końca umysł człowieka..
Zgadzam się tylko z tym że film ma momenty kiczowate w sytuacjach gdzie bohaterowie mają ogromne szczęście..
Tak, uważam, że jakiekolwiek ułożenie planet nie spowoduje w jądrze ziemi nic szczególnego. Co do ludzkiej psychiki: jak rozumiem, Emmerich zgłębił ją do cna, i na przykład fakt, że kobieta, która kilka minut wcześniej straciła swego ukochanego partnera (by podać tylko ten przykład), całuje się ze swoim byłym mężem, jest jak najbardziej wiarygodny i nie budzi Twoich oporów moralnych?
Człowieku, przecież ten film ocieka wszelkiego rodzaju bzdurami, kiczem, patosem, nieprawdopodobieństwami w sposób nie spotykany chyba w historii kina! A zbywanie jego oczywistego kretynizmu zdaniem: nie wiadomo, jak się człowiek zachowa w obliczu zagłady świata, i przyjmowanie tego steku głupoty jako czegoś oczywistego, świadczy o braku umiejętności samodzielnego myślenia.
Ale się "kolego" przejąłeś tym filmem..pewnie dobrze już wiesz jak to będzie kiedy nadejdzięe koniec tej planety i ludzkości.. :D..
Tak wogóle to ci krytycy filmu jak i nawet samego proroctwa Oriona bardziej się przejęli rolą od tych co choćby przypuszczają że może to się zdaźyć.
Trochę to dziwne.
Tak to się na filmwebie przyjęło, jak najgłośiej tupać i krakać jak wrony.. to i reszta się dostosuje :(
Takich osób z tej reszty zauważam coraz więcej, zero własnego zdania, zero asertywności.
Odwrócenie biegunów Ziemi będzie ponownie czy tego chcemy czy nie, jeżeli nie w 2012 to w innym czasie, ta prawidłowość jest cyklem życia Ziemi... no cóż my trwamy tylko ułamek promila czasu naszego globu.
Ale nasza "wielkość" przerosła już nas samych :)
Pozdrawiam
@mieszko 7
Od zawsze wiedziałem że twórczość największego grafomana świata (pana Coelho) działa destrukcyjnie na ludzki umysł (jest zbyt wiele wartościowych dzieł by tracić czas na jego twórczość).
Czegoś tu nie rozumiem. Wg. Ciebie film ten (który rzekomo miał być czystą rozrywką, esencją kina katastroficznego) stał się świetnym materiałem naukowym (może włączą go jako pozycję obowiązkową na studiach o profilu geologicznym). Do tego pan Emmerich doskonały ekspert w badaniach na behawioryzmem we wspaniały sposób ujmuje złożoność ludzkich zachowań.
Może powinni dołączać płytkę DVD z filmem do "Nature" lub "Science"?
Mhm...czy na pewno byliśmy na tym samym filmie? Czy może coś przespałem?
"Zjawiska geologiczne sa bzurnie przedstawione?ze planety sie ułożyły w specjalne położenie i zaczęły oddziaływac na jądro Ziemii sprawiając że ta zaczęła wybuchac w środku jest Twoim zdaniem bzurną i niemożliwą teorią?"
Że co??
ok powiem tak film jest zajefajny, efekty sceneria miodzio daje 10/10
lecz smuci mnie to i też się wkurzyłem że tylko elita się ratowała bo miała pieniądze i większość z nich była bardzo stara i oni będą spłodzić ziemie? hmmm no dobra film jak dla mnie pokazał i dał do zrozumienia bez pieniędzy niż nie zdziałasz ... pieniądz rządzi
REAL LIFE ;)
A myślisz, że gdyby rzeczywiście szlag nas trafiał maluczcy jak my liczyliby się jakkolwiek?
Prawda jest taka, że kasa żądzi wszystkim. Biedny musi liczyć na siebie. Własnie 2012 pokazuje trochę ofc w przejaskrawiony sposób (film w końcu) że nadzieja, wiara i oczywiście szczęście może uratować każdego. Przesłanie jest zajebiste.
Pozdrawiam
Kiepściutka prowokacja.
Nie wiem po co ten film ogladałam...chyba z nudów. Dobrze, ze nie straciłam kasy na bilet do kina. Szkoda tylko ze John Cusack zagrał w takiej szmirze...
Faktycznie, nie ma to jak oceniać kino katastroficzne o efektach najwyższej klasy po projekcji na komputerku (jeszcze w "najlepszej" wersji R5).
Kolejny krytyk "fachowiec" :)))