Ekspertem w tej dziedzinie nie jestem, ale coś mi nie pasowało w scenie, gdy bohaterowie
odlatują małym samolotem z Yellowstone. Wybuchł wulkan[czy co to było..coś wybuchło ;D] i na
chwilę samolot został w całości pochłonięty przez chmurę pyłu. Gdy pył dostanie się do silników to
przecież powinni od razu zaliczyć glebę.. Może mi ktoś wyjaśnić? A może to tylko amerykański
podkolorowany heroizm zatytuowany"jesteśmy głównymi bohaterami, nic nam nie będzie"?
też mnie to kuło w oczy i może nie znam się za bardzo na lotnictwie, ale nie znajduję innego wytłumaczenia tej sceny, niż właśnie "jesteśmy głównymi bohaterami, nic nam nie będzie". Cóż, taki urok tego "gatunku"
Fakt! W amerykańskich filmach akcji główni bohaterowie nie giną, rozbite rodziny zjednują się, a niedoceniani wcześniej mężowie i ojcowie zostają zrehabilitowani dzięki swoim bohaterskim czynom. To powtarzający się schemat.
P.S. I oczywiście prezydent USA nie mógł zachować się inaczej w amerykańskim filmie akcji! :)
P.S.2. Wiem, wiem, reżyser jest Niemcem, ale produkcja USA(-Kanada).