No co ty.... :)
ja kolejny raz obejrzałem scenę ucieczki limuzyną a potem samolotem :) przed walącym się światem :) a potem zasnąłem.
ale ta scena jest tak absurdalna, że oddaje cały sens i treść tego filmu.
Absurdy można wymieniać ciurkiem do każdej sceny.
nawet nie chodzi mi o te absurdy i głupoty, że kontynenty, limuzyna, wielkie statki i spędzanie 2h pod wodą bez tlenu. W tym "filmie" do obrzygania masturbują się wyobrażeniem o własnej wartości i emocjach. Prezydent patrząc w kretyńsko wielką falę mówi "kochanie idę do ciebie" podczas umierania wszyscy się przepraszają i mówią "kocham cię", plączą do telefonu i umierają z godnością. po takim psychoseansie miałem ochotę zadławić się własnym gównem.