Ludzkość oczywiście jest w naturze zjawiskiem przejściowym i jak wszystkie gatunki prędzej czy później musi zniknąć z oblicza Ziemi. Szkoda natomiast, że w dobie kumulacji kryzysów pokłada nadzieje w dręczonych kompleksem Edypa matołkach, zdolnych do samolikwidacji przy pomocy trujących jagódek, nawet w ramach dziejowej misji ostatniej szansy. Postać globalnej kryzysowej administratorki, jako zdystansowanej do wszystkiego, lecz zawsze gotowej ostatniej burdelmamy, to piękny przykład humoru wynikającego ze scenariuszowej indolencji. Warto poświęcić trochę czasu i obejrzeć tę katastrofę, bo choć typowo, to jest naprawdę uroczo wybrakowana. Umysły twórców tęskniących do podniosłych futurystycznych wizji, nadzwyczaj często pozostają więźniami przeszłości. Widowisko pulpowe, zrodzone z dziecięcej fascynacji groszowymi produkcjami telewizyjnymi lat sześćdziesiątych, niestety ubiegłego stulecia.