Film ogląda się nieźle i nieźle jest zrealizowany, ale ilość głupotek jakie sprzedali nam twórcy i american-pie'owaty wydźwięk tego dzieła natchnęły mnie do spisania kilku prawda jakie objawił mi ten film.
1. Umiejąc dodawać i odejmować możesz wygrać ponad 300 tys. dolarów w parę tygodni.
2. W USA jest tylko jedno miasto z kasynami.
3. W Las Vegas wszystkimi kasynami rządzi jeden człowiek.
4. Ten człowiek ma program komputerowy, który z twarzy wyczytuje czy liczysz karty.
5. Mając 300 tys. dolarów kasę trzymasz w akademiku, w gotówce.
6. Chcąc przerzucić trochę kasy do Las Vegas upychasz ją w gaciach. Nigdy nie korzystaj z bankomatów czy kont bankowych.
7. Na koniec jakże ważna puenta filmu, objawiona nam przez głównego bohatera: zaliczyłem najlepsza panienkę w szkole.
Było sporo malutkich bubli i niedociągnięć ale nie ma sie co znęcać.
Jeśli ktoś ma zamiar napisać, że film jest na faktach, radzę się najpierw zapoznać z tymi faktami DOKŁADNIE.
Chłopie, Ty chyba ten film przewijałeś, bo parę punktów to wnioski z kosmosu.. Ale w zasadzie masz rację, było parę niedociągnięć.
Nie. Z Ironią pisane są punkty od 1 do 6 :)
Innymi słowy jest to sześć bzdur jakie próbuje nam wcisnąć ten film.
Mimo wszystko nie bierz tego za bardzo na serio :)
Faktycznie kilka uproszczeń (np. skład grupy), ale tak to jest w filmach dla nastolatków.
1. Historia jest prawdziwa. Skoro znasz fakty, to nie będziesz zaskoczony, jeśli napiszę, że szacunkowo grupa zarobiła grubo ponad 1 MILION dolarów, być może kilka. Poza tym to były lata 80te i liczenie kart nie było jeszcze popularnym "oszustwem" (bo zasadniczo jest legalne). A liczenie kart jest możliwe i jest techniką dającą przewagę, ale niekoniecznie gwarantującą sukces, choć w przypadku tej grupy sukces przyniosło, aczkolwiek dużo też przegrywali.
2. Podobno jeździli też do Atlantic City.
3. Nie za bardzo wiem o co Ci chodzi. On nie rządził (jeśli chodzi o Lawrence'a) żadnym kasynem, pracował dla kilku i to dla coraz mniejszej liczby, bo komputeryzacja kasyn odbierała mu robotę.
4. To samo. Ten program nie był jego. Biometryczne coś tam - kolejne uproszczenie, chodziło raczej o ogólną komputeryzację, która pomagała wykrywać oszustwa.
6. i 5. Automaty i konta bankowe zostawiają ślady, co dla spłukanego studenta zarabiającego nagle tysiące nie musi być korzystne. Nie wiem czy wówczas istniały bankomaty w ogóle...
W ogóle nie wiem w jakim się to działo czasie, film w sumie słaby, rozczarowujący. Polecałbym książkę, jeśli kogoś historia interesuje.
-Ten film jest zrealizowany na podstawie książki Bena Mezricha ale bynajmniej nie tej która podają autorzy filmu za pierwowzór (to jest podręcznik w którym Mezrich opisuje system którym wygrywała ta grupa studentów MIT) jest to książka pt. "GRACZ" (org. buasting vegas)
-ten geniusz nazywał się Victor Cassius i nie był żadnym profesorkiem...
-Semyon nie zrezygnował ze studiów ze względu na brak forsy bo przez dlugi czas kiedy grał z Victorem w kasynach również studiował...
-grali w różnych miejscach a nie tylko w Vegas m.in Atlancie na Arubie, na Manchatanie, w Londynie, Amsterdamie, Barcelonie i Monte Carlo...
-forsę chowali tylko na początku w akademiku dopóki sprzątaczka (albo jakiś woźny nie pamiętam) ich nie znaleźli, potem chowali je w sejfie w nieużywanym budynku kampusu MIT...
Poleca lekturę książki jest naprawdę genialna
Fajna jest ta początkowa scena z 3 bramkami, pogrzebałem na wikipedii i faktycznie - prawdopodobieństwo wynosi 2/3
http://en.wikipedia.org/wiki/Monty_Hall_problem
http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_Monty_Halla
Co do samych kart to nie wiem - nie znam tej gry.
Ogólnie film nie najgorszy, choć osobiście wolę trylogię Ocean's 11 12 13.
7/10
zgadzam się, że słaby, czyli 3/10, być może w rzeczywistości wyglądało to nieco inaczej, ale tutaj oceniamy film a film jest po prostu słaby,
.... + za muzykę
W 100% zgadzam się z wypowiedzią God Fella i Jbadziag'a. Żeby zrozumieć niektóre filmy trzeba najlepiej po ich obejrzeniu poczytać coś o nich. Niektóre kwestie mogą się wyjaśnić i nabrać sensu.
Rozumiem, że założyłeś temat aby wyrazić swoją opinię o tym filmie, ale te punkty które umieściłeś w swojej wypowiedzi są bardzo łatwe do obalenia i w niektórych wykazujesz się totalnym niezrozumieniem pewnych rzeczy a przez to głupotą.
Panowie chyba nie do końca zrozumieli sens mojej wypowiedzi. Radzę przeczytać jeszcze raz pierwsze zdanie a szczególnie dwa ostatnie słowa, cytuje: "ten film".
Jeśli, sczególnie *CLICK* dalej uważa, że w 100% mają rację, szczególnie, że ich opinie sie rozmywają to proszę mi pokazać w którym miejscu filmu jest pokazane:
(wg God Fella): 2. Podobno jeździli też do Atlantic City.
(wg Jbadziaq) : grali w różnych miejscach a nie tylko w Vegas m.in Atlancie na Arubie, na Manchatanie, w Londynie, Amsterdamie, Barcelonie i Monte Carlo...
albo to: "forsę chowali tylko na początku w akademiku dopóki sprzątaczka (albo jakiś woźny nie pamiętam) ich nie znaleźli, potem chowali je w sejfie w nieużywanym budynku kampusu MIT... "
"Żeby zrozumieć niektóre filmy trzeba najlepiej po ich obejrzeniu poczytać coś o nich. Niektóre kwestie mogą się wyjaśnić i nabrać sensu. "
Ok, pominę fakt, że to co napisałeś jest bzdurą, ale pokaż mi w którym miejscu książki pojawia się bohater grany przez Fishbourne'a w filmie.
"Rozumiem, że założyłeś temat aby wyrazić swoją opinię o tym filmie, ale te punkty które umieściłeś w swojej wypowiedzi są bardzo łatwe do obalenia i w niektórych wykazujesz się totalnym niezrozumieniem pewnych rzeczy a przez to głupotą. "
To obal, tylko pamiętaj, że sam napisałeś "tym filmie" i nie odnoś się do książek bo już zostało zrobione i nie ma nic wspólnego z moim postem.
Ja obejrzałem film zeby zobaczyc nowa role Kevina Spaceya. Jak zwykle był kluczową postacią filmu i bez niego byłby z tego gniot dla nastolatków.
Ogólnie przyjemnie się ogląda :)
Polecam
W fimie nie jest to pokazane bo film sie urywa praktycznie na poczatku prawdziwej historii zespołu z MIT (tak ta historia jest na faktach) ja mówiłem o tym ze twórcy filmu "korzystając" z pierwowzoru (nawiasem mówiąc twórcy podali nie tą lekturę bo to co podają to podręcznik :P) zatrzymali się na pewnym etapie historii Semyona a do tego pozmieniali postacie co juz totalnie wyprowadzilo mnie z równowagi bo zniszczyli tak dobry utwór jakim jest "Gracz" (org. "Busting Vegas") Bena Mezricha
a odniesienie do książki ma kluczowe znaczenie bo udowadnia to ze autorzy przy tworzeniu tego filmu krótko mówiąc zjeb*li sprawę i nawet dobrej książki nie potrafią podać... ŻENADA...
Witam serdecznie forumowiczów oraz twórcę tego wątku. Dlaczego dajesz synu 3/10 dla filmu, który jest błyskotliwy, dobrze zagrany i którego ogląda się jednym tchem ?
To jedno miasto z kasynami jest największym na świecie miastem z kasynami :)
W Las Vegas nei rządzi jeden człowiek ( filmy takie jak "Casino" czy "Oceany 10, 11 i 12" ). Jest to pole manewru dla jakiejś konkretnej sytuacji zaprezentowanej w danym filmi- to znaczy że film o kasynie X czy H nei powinien ci czegoś takiego sugerować. ostatnio czytałem o dwóch pisiadaczach, kilkunastu kasyn przez każdego z nich, którzy to wchodzą na nowe rynki światowego "kasyniarstwa", np. Azja szeroko rozumiana.
Programy komputerowe byają rózne i niektóre są bardzo rozbudowane i zaawansowane, także tu należy wspomnieć o inwigilacji poprzez kamery społeczeństwa; w tym przypadku USA.
Polacy trzymają najwięcej na świecie pieniędzy w skarpetkach, pod poduszką czy w kredensie- wiesz o tym ??? Dlaczego jeden taki geniuisz ma nie trzumać ich w swoim pokoju ?
6 pkt. jest trudny do wypersfadowania
Pointa jest akurat z jajem, zaliczanie lasek ma swój gościu urok. Całkiem dobrze kontrastuje z ogólnym przesłaniem filmu.
Jeśli komuś coś radzisz i czujesz się wiedzący w danym temacie, to ważne ejst abyś również coś od siebie dał- pisanie wielkimi literami powoduje, ż kochani forumowicze myślą sobie że ty po prostu krzyczysz ( domyślamy się że nie jesteś nerwowy i że dużo siedziśz przed kompem, zamiast sie socjalizować ). Pamiętaj, że jeslui w danej wypowiedzi na forum w odpowiedzi pada w jednym zdaniu zbyt często " że"- to nie znaczy to iż ktoś nie wie co napisać i pisze coś czego nei jst pewien.
Na koniec rada ( ang. advice )- przeanalizuj sobie swoje dotychczasowe postępowanie i wiedz jdeno; oglądanie filmów zanim trafią one do kin i wypowiadanie swoich poglądów na temat takiej produkcji na szacownym forum może być odebrane jako afront.
Kolejny raz Filmweb się spisał i obejżałem na Chmielnej kawał dobrego kina :)
Jest pożno, ale nie spoodziewam się większej krytyki czy próby analizy mojej wypowiedzi, więć scusi ( z włoskiego )
Zamiast pisać o filmie postanowiłeś pisać o mnie, więc masz racje: krytyki ani szerszej analizy twojej wypowiedzi nie będzie.
"grali w różnych miejscach a nie tylko w Vegas m.in Atlancie na Arubie, na Manchatanie, w Londynie, Amsterdamie"
Pan Jbadziag napisałe że to było w książce a nie w filmie o o atlantic city było tylko napaknięte jak "morfeusz" rozmawiał z takim jednym co karty liczył :D
Z niektorymi pkt sie zgodze, ale niektore pisalems chyba troche z rozpedu:).
Co do pierwszego to chyba nie przez przypadek wybral jednego z lepszych studentow a nie goscia po podstawowce, wiec samo dodawanie nie wystarczylo:). Komputerowy system mial tylko i wylacznie alarmowac jesli podejrzany znajduje sie w kasynie(tak to zrozumialem:P). Co do 5 i 6 to jak juz ktors napisal budzilo by "male" zdziwienie ze studencik ma taka kase i dodatkowo urzad skarbowy moglby sie przyczepic(wlasnie nim, na koncu filmu, profesor w czasie bicia byl straszony). Ostatecznie wydaje mi sie ze cala teoria zostala specjalnie nie dopowiedziana, bo tak to nie trzeba pisac malym druczkiem na okladce filmu ze podane teorie nie gwarantuja wygranej:P. Dla mnie film anie na tak ani na nie, obejrzalo sie ale bez rewelacji.
Pozdrawiam
Całość pisałem z rozpędu, ale wyszło nie najgorzej ;)
Co do kasy, to hazard nie jest zabroniony, mógł zarobić. Musiałby zapewne zapłacić podatek, ale mniejsza z tym.
Ważniejsze, że zbierał rzekomo na Harvard. To ciekaw jestem co by było jakby już postanowił ten Harvard opłacić. Poszedłby do dziekana z reklamówką wypchaną 300tys. ?
Jedna głupotka w tym filmie goni drugą, co poradzić :)
Do autora tematu:
ad.1 Mniemam ,że nie chodzi o umiejętność dodawania czy odejmowania skoro profesor potrzebował studentów MIT a tym bardziej najlepszych
ad.2 Las Vegas to jedyne miasto z taką ilością kasyn ( w książce podróżowali także do innych )a na potrzeby filmu uważam ,że właśnie to miejsce hazardu jest wystarczającym aby umieścić akcję i za dużo nie namieszać , żeby się nie rozdrabniać
ad.3 Jak juz wcześniej pisano , nie rządzi a pracuje a to akurat bardzo mozliwe że dla większej ilości kasyn , tym bardziej ,że zazwyczaj jeden właściciel ma więcej niż jedno kasyno..
ad.4 program komputerowy miał dopiero "wejść w życie" i nie wyczytywać , że ktoś liczy karty a skanować twarze i weryfikować z bazą danych osób liczących karty
ad.5 nie ma co sie czepiać, zresztą ktoś już chyba wcześniej pisał o trzymaniu oszczędności w skarpetkach...
ad.6 tutaj uwazam że troszkę się zagalopowali ale dokładnie nie wiemy (z filmu) kiedy akcja się dzieje...
ad.7 zgadzam się z przedmówca świetny kontrast... pokazanie jak zachowują się i wypowiadaja ludzie mniej wiecej w tym wieku i sytuacji(czyt.studia, campus) z "doświadczeniem życiowym" jakie zdobył i którym jest mowa parę razy ;-)
a odnośnie tej reklamówki z kasa za studia to szczerze mówiąc nie wiem czy dziekan miałby coś przeciw temu;-)a tak na poważnie to opłat nie wnosi sie do dziekana i zazwyczaj placi sie w ratach...(mówię o systemie w stanach)
pozdrawiam i życze mniejszej czepliwości a raczej bawienia sie kinem niz przeprowadzania wnikliwej analizy tym bardziej , ze podchodząc w ten sposób do tematu praktycznie kazdy film zanegować...
ja się wypowiem tylko co do punktu 4.
ten program komputerowy skanuje twarz. a dokładniej rozmieszczenie oczy, uszu, nosa, etc. które nigdy się nie zmieniają (nie licząc wypadku). nawet, jeśli ktoś założy maskę, te proporcje są takie same i nie ma dwóch osób o tych samych proporcjach (coś jak z odciskami palców). taki program stwierdza, czy osoba już kiedyś nie była w kasynie (obecnie to samo stosuje się na lotniskach i ogółem w policji, ale raczej nie u nas (: ) i taka osoba nie ma już możliwości zmienienia tożsamości.
(:
Nie rozumiem jednej rzeczy...
Liczenie kart jest legalne więc mimo że jest program który rozpoznaje twarze liczących to i tak potrzebni są ludzie którzy będą lać po tych twarzach czyli Fishburne. To czemu go zwalniali?
Chyba chodzi o to, że program biometryczny rozpoznaje tych liczących i nie wpuszcza sie ich lub wyprasza z kasyna.
A może faktycznie...
Jednak nadal myślę że ktoś kto bije po ryju zawsze się przyda :)
w czasie akcji filmu program dopiero wchodził w życie kasyn. i tym samym, jeśli by się sprawdził (a się sprawdzał), to tacy ludzie nie byli już potrzebni ^^
8. Ten przyklad z trzema bramkami, losiem i autem byl kompletnie nieprawdziwy. To oczym on mowil, byloby gdyby zdarzenia losowe byly zalezne od siebie.
Wogole te wyklady profesora mozna bylo sobie wsadzic.
9. Za liczenie kart jestes po prostu wypraszany z kasyna, nikt nikomu ryja nie obija.
Przykład z trzeba bramkami jest absolutnie prawdziwy. Wiem że ciężko w to uwierzyć bo brzmi nie dorzecznie ale tak jest. Można to nawet eksperymentalnie sprawdzić. Podobno ktoś odkrył tą regułę oglądając program w stylu idź na całość.
Dzieki ze mi powiedziales o tym. Ide na kleczkach do Czestochowy :D.
Jak wybieramy jakas bramke to mamy 1/3 szansy na poprawna decyzje. Gdy prowadzacy odsloni jedna bramke to nadal mamy 1/3 szansy zostajac przy pierwszym wyborze. Z naszego punktu widzenia nic sie nie zmienilo. Natomiast zmieniajac bramke mamy 2/3 szansy na wygrana, gdyz 1 (cale prawdopodobienstwo) - 1/3 (pierwszy wybor) = 2/3, bo nie ma juz odslonietej bramki.
wiem, że to, co napisałeś jest właściwie matematycznie udowodnione, jednak dla mnie, niezależnie od ilości bramek - 3 czy 100 - prawdopodobieństwo wygranej zawsze wynosi 1/2. jestem pewien, że zbadanie tego na bardzo dużej ilości przypadków prowadziłoby właśnie do takiego wyniku, a nie rzekomo matematycznemu stosunkowi 1/3 : 2/3 czy 1/1000 : 999/1000 w przypadku 1000 bramek.
czekam, az ktos mi logicznie udowodni, że odsłonięcie dowolnej ilości pustych bramek przed wyborem (zmienionym bądź nie) tej ostatecznej - jednej z dwóch - zwiększy prawdopodobieństwo mojej wygranej.
ok moze bez symulacji heh, najlepiej bedzie na chlopski rozum to pojasnic.
masz trzy bramki np: * * # (nagroda to #)
1. wybierasz bramke 1 czyli pusta (ale jeszcze o tym nie wiesz), prowadzacy odslania pusta bramke 2. teraz jezeli zmienisz wybor na bramke 3 to wygrywasz!
2. wybierasz bramke 2, prowadzacy odslania pusta bramke 1. zmieniasz wybor na nieodslonieta bramke 3 i znowu wygrywasz!
3. wybierasz bramke 3 z nagroda. prowadzacy odslania ktorakolwiek pusta bramke. grajac caly czas ta sama strategia, dokonujesz zmiany i rezygnujesz z bramki z nagroda. przegrywasz!!
widzisz, teraz ze dwa razy wygrywasz i raz przegrywasz zmieniajac bramke?:D dokladnie 2:1. gdybys bramki nie zmienial to byloby odwrotnie i nie ma tutaj mozliwosci zeby prawdopodobienstwo wynosilo 0.5
ok, w takim razie inaczej:
prawdopodobienstwo, ze dojdziesz w grze do momentu, gdy zdowolnej ilosci bramek (3 czy 100) zakryte zostana tylko 2 wynosi dokladnie 1, poniewaz niezaleznie od Twojego wyboru (prawidlowego czy trefnego), prowadzacy i tak odrzuci wszystkie puste bramki.
w takim razie prawdopodobienstwo, ze odpadniesz z gry, czyli nie wygrasz, do momentu gdy stoisz przed dwoma bramkami jest rowne 0, a tym samym nie wplywa na wynik koncowy tej rozgrywki.
stojac przed dwoma ostatnimi bramkami, nie maja znaczenia Twoje poprzednie wybory, bowiem niezaleznie od tego, ile razy i z jakich na jakie bys je zmienial, i tak szanse na wygrana wynosza w tej chwili 1/2.
rozwiazanie (rzekomy paradoks) opiera sie na blednym zalozeniu, ze zdarzenie pewne wplywa w jakikolwiek sposob na ostateczna szanse na wygrana.
droga, jaka przebyles zanim dotarles do 2 ostatnich bramek nie ma zadnego znaczenia z punktu widzenia prawdopodobienstwa, poniewaz niezaleznie od jej dlugosci na koncu mierzysz sie z szansa 1/2 na wygrana.
sa tylko 2 mozliwe sytuacje, w jakich znajdziesz sie pod koniec gry:
1. poprzednia zmiana bramki doprowadzila Cie do bramki zwycieskiej, znow zmieniasz decyzje, wiec przegrywasz;
2. poprzednia zmiana bramki doprowadzila Cie do bramki pustej, zmieniasz decyzje, wiec wygrywasz.
zadna ilosc odslonietych wczesniej bramek nie zmieni tego stosunku, poniewaz jest obojetna. gdyby bylo inaczej, stojac przed wyborem zerojedynkowym, moglibysmy zawsze zalozyc nieskonczona ilosc wczesniej odrzuconych blednych wyborow i w ten sposob zwiekszyc prawdopodobienstwo dobrego wyboru niemal do pewnosci. tak niestety jest.
nie jestem dobry w zapisach jezyka matematycznego, ale tak to wlasnie widze i, co lepsze (gorsze - znow 1/2 ;), nie zauwazam bledu logicznego w tym wywodzie.
widze, ze to co wczesniej napisalem jakos nie przemowilo do ciebie...;) problem tkwi wlasnie w zalozeniu, czy pierwszy wybor rzeczywiscie ma wplyw na reszte gry czy nie? chodzi o to ze na prawde MA znaczenie:)
"prawdopodobienstwo, ze dojdziesz w grze do momentu, gdy zdowolnej ilosci bramek (3 czy 100) zakryte zostana tylko 2 wynosi dokladnie 1, poniewaz niezaleznie od Twojego wyboru (prawidlowego czy trefnego), prowadzacy i tak odrzuci wszystkie puste bramki.
w takim razie prawdopodobienstwo, ze odpadniesz z gry, czyli nie wygrasz, do momentu gdy stoisz przed dwoma bramkami jest rowne 0, a tym samym nie wplywa na wynik koncowy tej rozgrywki."
to masz zagwaranowane w tresci paradoksu, ze bedzie tak, a nie inaczej. zawsze masz trzy bramki, zawsze prowadzacy otworzy pusta, zawsze zapyta sie czy chcesz zmienic decyzje. prawdopodobienstwa tych zdarzen nie maja tutaj zadnego znaczenia, sa pewne i tyle, cala reszta jest niemozliwa i tyle!
"rozwiazanie (rzekomy paradoks) opiera sie na blednym zalozeniu, ze zdarzenie pewne wplywa w jakikolwiek sposob na ostateczna szanse na wygrana.
droga, jaka przebyles zanim dotarles do 2 ostatnich bramek nie ma zadnego znaczenia z punktu widzenia prawdopodobienstwa, poniewaz niezaleznie od jej dlugosci na koncu mierzysz sie z szansa 1/2 na wygrana. "
w kazdym zdaniu mylisz sie niestety:) zalozenie jest dobre, ale ty je caly czas odrzucasz i probujesz po swojemu to liczyc.
"sa tylko 2 mozliwe sytuacje, w jakich znajdziesz sie pod koniec gry:
1. poprzednia zmiana bramki doprowadzila Cie do bramki zwycieskiej, znow zmieniasz decyzje, wiec przegrywasz;
2. poprzednia zmiana bramki doprowadzila Cie do bramki pustej, zmieniasz decyzje, wiec wygrywasz. "
tutaj jest tylko jedna --zmiana--, przy dwoch bramkach. za pierwszym razem --wybierasz-- jedna bramke z trzech. ale ok, przyjmijmy, ze to wlasnie miales na mysli.
rzeczywiscie sa tylko dwie mozliwe sytuacje pod koniec, tak jak piszesz:
1. jezeli za pierwszym razem wybrales bramke pusta to przy zmianie wygrasz.
2. jezeli na poczatku wybrales bramke z nagroda to przy zmianie przegrasz.
niby proste, rzeczywiscie mozna by pomyslec ze jest pol na pol, ALE pomysl teraz, jakie jest prawdopodobienstwo tego, ze znajdziesz sie w pierwszej sytuacji, ktora bedzie dla ciebie zwycieska?.........
czyli musisz najpierw wybrac pusta bramke, zeby pozniej dokonac zmiany i wygrac. a jakie masz prawdopodobienstwo, ze za pierwszym razem wybierzesz bramke pusta?? dokladnie 2/3!! takie masz wlasnie szanse na to, ze znajdziesz sie w pierwszej sytuacji, ktora doprowadzi cie do zwyciestwa!
analogicznie, prawdopodobienstwo tego, ze znajdziesz sie w drugiej sytuacji i przegrasz wynosi 1/3, poniewaz za pierwszym razem musisz wybrac bramke z nagroda (1 z 3).
jezeli nie chcialbys zmieniac swojej decyzji w trakcie gry to sprawa jest prosta, trafienie bramki z nagroda to 1/3 i tyle pozostaje do konca. co -najgorsze- u ciebie nawet w tym przypadku prawdopodobienstwo zwieksza sie do 1/2:) nie widzisz w tym czegos dziwnego?:)
w drugim etapie gry nie pada pytanie "a teraz, ktora z dwoch bramek wybierasz", tylko "czy chcesz zmienic swoj wybor". roznica jest bardzo subtelna. przy pierwszym pytaniu rzeczywiscie masz prawdopodobienstwo 0.5 na trafienie dobrej bramki, ale jezeli wybrales dobra bramke na poczatku to teraz mozesz ja stracic przez ponowny, bledny wybor. i to wlasnie inaczej mowiac jest ta sytuacja (1.), kiedy wybierasz dobra bramke, zmieniasz decyzje i przegrywasz (prawd. spada do 1/3). z kolei, jezeli wybrales zla bramke (2.), to masz jeszcze szanse wygrac jezeli zmienisz decyzje i tutaj prawdopodobienstwo tego, ze znalazles sie w takiej sytuacji wynosi 2/3 (czyli prawd. wybrania bramki pustej). tak wiec MUSIMY brac pod uwage poprzednie sytuacje!
oczywiscie mylisz sie.
do tego sugerujesz, ze tresc pytania (tak naprawde gra slowek) ma diametralny wplyw na Twoj los! powiedzialbym wrecz, ze to wiecej niz science-fiction :)
co za roznica, jakiej tresci prowadzacy pytanie zada, skoro Twoja akcja polega tak czy siak na wyborze jednej z dwoch bramek?
np. poprzednie wybory doprowadzily mnie do bramki nr 1, zostaly juz tylko dwie ostatnie bramki, pada:
"a teraz, ktora z dwoch bramek wybierasz?"
odpowiadam: "pierwsza, tak jak poprzednio." - prawdopodobienstwo trafienia 1/2.
versus pada:
"czy chcesz zmienic swoj wybor?"
odpowiadam: "nie chce, co jest akcja dokladnie rownoznaczna." - nadal prawdopodobienstwo 1/2.
"tutaj jest tylko jedna --zmiana--, przy dwoch bramkach. za pierwszym razem --wybierasz-- jedna bramke z trzech. ale ok, przyjmijmy, ze to wlasnie miales na mysli."
nie, nie to mialem na mysli, poniewaz wszystkie wybory przed ostatecznym wyborem jednej z dwoch bramek nie maja ABSOLUTNIE zadnego znaczenia z punktu widzenia prawdopodobienstwa wygranej.
jedyne Twoje twierdzenie, z ktorym sie zgadzam to:
"to masz zagwaranowane w tresci paradoksu, ze bedzie tak, a nie inaczej. zawsze masz trzy bramki, zawsze prowadzacy otworzy pusta, zawsze zapyta sie czy chcesz zmienic decyzje. prawdopodobienstwa tych zdarzen nie maja tutaj zadnego znaczenia, sa pewne i tyle, cala reszta jest niemozliwa i tyle!"
z tym, ze to nie jest zaden paradoks, tylko blednie odczytana tresc zadania. takich paradoksow mozna mnozyc w nieskonczonosc, tylko zaden tak naprawde nie bedzie paradoksem.
jesli zgadzamy sie, ze jest takie zalozenie, to po prostu zgadzamy sie, ze cala droga od bramki n=k (k - dowolna liczba rzeczywista) do bramki n=2 nie ma absolutnie zadnego znaczenia. Ty natomiast wysnuwasz calkowicie bledny wniosek, ze poprzednie wybory maja jakies znaczenie.
jak moga miec znaczenie, skoro sa pewne, a jednoczesnie nie wplywaja na nic?
jesli masz czas, to zasymuluj sobie ta gre nawet na 1000 bramek. gwarantuje Ci, ze srednio co drugi gracz (przy odpowiednio duzej ilosci zbadanych zdarzen) wygra i co drugi przegra. nie 1 na 3, ani 2 na 3.
stawiajac 100 facetow przed 1000 bramek i prowadzac ich ta sama droga (odslaniajac kolejne puste bramki), bedziesz mial 50 zwyciezcow i 50 przegranych, niezaleznie od tego jakie im zadasz pytanie (tresc pytania wplywajaca na szanse zwyciestwa zalatuje mi juz troche paranoja ;).
chocbys kazdego z nich pytal przy kazdej bramce: "ktora bramke wybierasz?" i na koncu znow zapytal: "ktora z dwoch bramek wybierasz?", to dokladnie polowa z nich trafi nagrode.
identycznie, chocbys kazdego z nich pytal przy kazdej bramce: "czy chcesz zmienic swoj wybor?" i na koncu znow zapytal: "czy chcesz zmienic swoj wybor?", to tez dokladnie polowa z nich trafi nagrode.
tak, napisalem, ze jest roznica pomiedzy tymi dwoma pytaniami. w pierwszym "ktora z dwoch bramek wybierasz" nie ma zadnego odniesienia do poprzedniego wyboru, a przy "czy chcesz zmienic decyzje" takie odniesienie jest. i to jest wlasnie istota calego problemu - odniesienie do poprzedniej decyzji, ktore MUSI BYC. praktycznie, tak jak mowisz, caly czas wybieramy sposrod dwoch bramek, ok to prawda, ale ta subtelna roznica polega na tym, ze przy drugim pytaniu przekazujemy ta mala informacje, ze wczesniej juz cos sie stalo, jakas decyzja zostala podjeta. o to wlasnie chodzi, zeby ja uwzglednic w obliczeniach, a nie olac:)
"...Ty natomiast wysnuwasz calkowicie bledny wniosek, ze poprzednie wybory maja jakies znaczenie.
jak moga miec znaczenie, skoro sa pewne, a jednoczesnie nie wplywaja na nic? "
pewne jest to, ze dokonasz wyboru sposrod trzech bramek, ale nie to na co trafisz w bramce!!! i wlasnie to, co wybierzesz na poczatku MA znaczenie, a nie czy w ogole dokonasz jakiegos wyboru, musisz cos wybrac!!!
juz dwa razy probowalem wyjasnic Ci na przykladach, ze poprzedni wybor MIAL wplyw na wygrana - wybranie za pierwszym razem pustej bramki, dawalo wygrana przy pozniejszej zmianie decyzji, a jezeli wybranie pustej bramki na poczatku jest bardziej prawdopodobne niz tej z nagroda (2/3) to tym samym masz wieksze szanse na wygrana jezeli trafisz na pusta bramke. jak dla mnie logiczne. gdybysmy decyzji nie zmieniali to zostalibysmy przy poczatkowych 1/3. nie ma tu nigdzie, zadnego 1/2. widze, ze to co Ciebie jakos nie przemawia wiec sprobuje inaczej pokazac Ci luke w Twoim mysleniu:
powiedzmy, ze przyjmujesz taka strategie, ze nigdy nie zmieniasz podjetej decyzji, mowiac inaczej jak wybierzesz bramke nr 1, to nawet na pozniejsze pytanie "ktora z dwoch wybierasz?" zawsze wybierasz ta sama bramke, ok?. skoro i tak nigdy nie zmienisz decyzji to przyjmijmy tez, ze otwieramy dwie bramki na raz, a nie najpierw jedna, a pozniej druga. co za roznica skoro nie ma to przeciez wplywu na Twoj wczesniejszy wybor, prawda?
ok wiec gramy, sa trzy bramki, niech w pierwszej bedzie nagroda.
wybieramy wiec bramke pierwsza. prowadzacy odslania od razu dwie puste bramki (bo i tak nie zmieniamy decyzji) i okazuje sie, ze wygralismy!
i teraz pytanie - jakie bylo prawdopodobienstwo wybrania bramki z nagroda? wybieralismy na poczatku sposrod trzech bramek, wiec oczywiscie 1/3.
analogicznie, gdybysmy wybrali pusta bramke, prowadzacy odslonilby druga pusta i ta z nagroda. prawd. trafienia pustej bramki na poczatku wynosi oczywiscie 2/3.
Ty mowisz ze prawd. wygranej to zawsze 1/2. wiec jak to mozliwe, ze w trakcie odslaniania bramek nasze prawd. sie zmienilo??? cos tu zajebiscie nie pasuje i to jest wlasnie ten haczyk. chodzi o to, ze wyboru dokonalismy jak jeszcze byly 3 bramki zasloniete. pozniej po prostu nie zmienilismy decyzji, nasze prawdopodobienstwo nie moglo sie samo zmienic. to jest wlasnie DOWOD na to, ze to pierwsza decyzja, kiedy byly 3 bramki, miala wplyw na prawdopodobienstwo!!! wcale nie druga, kiedy powiedzielismy, ze zostajemy przy naszej bramce!!!
co do symulacji to musze Cie zmartwic, ale sprawdzilem to jeszcze zanim zaczelismy rozmawiac. sam nie moglem tego zalapac na poczatku, ale jest tak jak mowie z minimalnymi odchyleniami od 1/3 i 2/3. jak chcesz to moge Ci podeslac wyniki na maila.
czyli nadal twierdzisz, ze majac za soba 100 wyborow, przy kazdym zmieniajac bramke, zwiekszylbym prawdopodobienstwo mojej wygranej do 99/100?
przy trzech bramkach i zmianie decyzji za kazdym razem, prawdopodobienstwo wygranej wynosi 2/3 tak jak juz pisalem i probowalem udowodnic. kazda kolejna gre rozpatruje sie od zera, bo nie ma ona zwiazku z poprzednia. raz wygrasz, raz przegrasz i jezeli zagrasz powiedzmy 1000 razy to srednio wygrasz ok. 66% gier, a nie 50%. przy trzech bramkach roznica to tylko 16%, ale im wiecej bramek tym wieksza szansa na wygrana. przykladowo jak masz 10 bramek, to prawd. trafienia puste, nastepnie pozniejsza zmiane na ta z nagroda i wygranie wynosza 9/10. na trafienie bramki z nagrada i pozniejsza zmiane na pusta, czyli przegranie tylko 1/10. sam sprawdz i zobaczysz, ze wiekszosc takich gier wygrasz, a nie tylko 50%.
Twoje szanse zaleza tylko od poczatkowej ilosci bramek, a nie od ilosci przeprowadzonych gier. gdybys mial milion bramek to praktycznie zawsze bys wygrywal!
"mial milion bramek to praktycznie zawsze bys wygrywal!"
o to wlasnie pytalem. czy wg Ciebie stawiajac 100 bramek zwiekszasz prawdopodobienstwo swojej wygranej do 99/100? twierdzisz, ze tak.
to moze inaczej... wyjasnij ten paradoks: skoro bedac w grze przy dowolnej bramce n (np. nie pierwszej i nie ostatniej), nie mozesz jednoznacznie stwierdzic, ile bramek odrzucono wczesniej (wszystkie odrzucone bramki byly puste i predzej czy pozniej - procz jednej - zostalyby odrzucone przez prowadzacego, a Twoj wplyw na to jest zerowy), to na potrzeby swojej gry mozesz zalozyc - stojac przy dwoch ostatnich bramkach - ze gra trwala do tej pory nieskonczenie dlugo, np. odlonieto do tej pory 10000 bramek i tym samym, zwiekszyc prawdopodobienstwo wygranej niemal do pewnosci (9999/10000), zmieniajac na koncu swoj poprzedni wybor. czy tak? mozesz wiec dowolnie zmieniac prawdopoobienstwo swojej wygranej, zakladajac tylko, ze na poczatku byla odpowiednia ilosc bramek. wg mnie to dosc glupie :)
moze wg Ciebie glupie, ale tak wlasnie by to wygladalo, inaczej nie nazywaloby sie paradoksem:D ciesze sie, ze w koncu zalapales o co chodzi;)
alez ja wlasnie probuje dowiesc, ze nie jest to zaden paradoks, tylko bledne zastosowanie prawdopodobienstwa, to wszystko. prawdziwym paradoksem byloby, gdyby to, co przed chwila napisalismy (o zwiekszaniu szans do nieskonczonosci), bylo prawda.
gdyby tak bylo, to jednoczesnie nawet niemozliwe byloby dowiedzenie, ze przy zmianie decyzji co do bramki (przy 3 bramkach), facet mial stosunek szans 1/3 : 2/3, poniewaz w tej samej chwili mogl wyimaginowac sobie dodatkowe bramki w przeszlosci i stosunek ten bylby inny niz wyliczony!
nie bylaby nawet mozliwa symulacja tych zdarzen, a - jak twierdzisz - przeprowadziles ja.
caly "sekret", to po prostu zle sformulowane i zle rozwiazane zadanie. prawidlowa, zgodna z logika i matematyka odpowiedz, to wlasnie ta, ze niezaleznie od ilosci wczesniejszych bramek (wyimaginowanych, czy nie), prawdopodobienstwo wygranej i tak na koncu bedzie wynosic 1/2.
aha no teraz zaczynasz mowic o wyimaginowanych bramkach:D:D:D chyba troche za bardzo poplynales czlowieku:D tutaj paradoks nie polega na zawarciu ukrytego bledu w mysleniu (jak przy 2+2=5), tylko na zaprezentowaniu wyniku sprzecznego z intuicyjnym rozwiazaniem - no bo jak moze byc prawdopodobienstowo 2/3 skoro wybieram sposrod dwoch bramek? ale TAK WLASNIE JEST. zadanie jest dobrze sformulowane (bo niby co jest zle?), logike masz dziurawa, a matematyki nie zaprezentowales zadnej, wiec nie probuj kogokolwiek przekonywac do swojej nieprawdziwej racji w ten sposob:)
"aha no teraz zaczynasz mowic o wyimaginowanych bramkach:D:D:D chyba troche za bardzo poplynales czlowieku:D"
chwileczke, post temu sam przytaknales, gdy pisalem:
"to na potrzeby swojej gry mozesz zalozyc - stojac przy dwoch ostatnich bramkach - ze gra trwala do tej pory nieskonczenie dlugo, np. odlonieto do tej pory 10000 bramek i tym samym, zwiekszyc prawdopodobienstwo wygranej niemal do pewnosci (9999/10000), zmieniajac na koncu swoj poprzedni wybor. czy tak?"
...to moze sam sie zdecyduj, jakiej wersji sie trzymasz?
jesli jednak zmieniasz zdanie (sic!) i zaprzeczasz, to juz zupelnie wszystko sie nie zgadza.
logike mam w porzadku, od poczatku pisalem, ze nie jestem najlepszy w jezyku matematycznych, wiec moze darujmy sobie te przytyki i agresje, ktora sie tu - widze - powoli rodzi, ok?
http://www.pplcanfly.republika.pl/mh.html
pobaw sie tym i zobacz czy chociaz raz wyjdzie Ci 50%:D
""3 bramek (nagroda w 3)
Którą bramkę wybierasz? 1
Odsłaniamy puste bramki.....
Zostają bramki 1 i 3
Którą z tych dwóch wybierasz? 3
Wygrałeś!""
ale za kazdym razem nagroda powinna byc tylko w jednej bramce :)
powinno byc "3 bramek (nagroda w -bramce- 3)". oczywiscie nagroda tylko w jednej bramce jest i zawsze zmieniamy decyzje po odslonieciu pustych bramek.
ludzie czy wy serio tego nie widzicie czy tylko tak udajecie?? może na za pierwszym razem ciężko się połapać o co chodzi ale po głębszym zastanowieniu samemu można dojść ze przy zmianie bramki w drugim kroku (po odsłonięciu pierwszej pustej) mamy ~66,7% na wygraną.
Lepiej już sie chyba nie da tego wytłumaczyć niż zrobił to "pplcanfly" ale może i ja spróbuje:
nawiązując do tych 100 bramek:
krok 1. Wybieramy jedna bramkę np.: 14. Szansa że jest w niej nagroda to 1/100 (1%)
krok 2. Prowadzący odsłania 98 pustych bramek i zostaje powiedzmy bramka nr 22. Następnie pyta sie nas czy zostajemy przy swojej bramce czy zmieniamy na bramkę numer 22
sorry ale chyba tylko skończony debil został by przy bramce numer 14 bo prawdopodobieństwo ze jest w niej nagroda to 1% a bramka numer 22 kryje w sobie 99% szansy na wygraną. Bo jeżeli "zdradziecki jeden procent" miałby zadziałać i w bramce numer 14 jednak była by nagroda to by oznaczało że za pierwszym razem trafiliśmy, ale musielibyśmy mieć niezłego fuksa żeby trafić przy 100 bramkach w 1 wygrywająca.
serio tego nie widzicie?? przy trzech bramkach jest to samo ale na mniejszą skalę...