Na film skusiłem się z dwóch powodów:
- tekst na plakacie "Film twórców Diabeł ubiera się u Prady"!
- James Marsden (może żaden z niego drugi J.Deep lub Al Pacino, ale mam sentyment do niego za "Plotkę" i "Ally MacBeal" i tak mi już zostało)
Film niestety trochę mnie rozczarował. Owszem było kilka śmiesznych momentów i tych ckliwych, których po trochu oczekiwał każdy z nas, ale nie był to film rewelacja z tego typu. Liczy się ogólne wrażenie, bo o fascynującym scenariuszu lub oskarowych kreacjach nie może być mowy w takich filmach, a moje wrażenie balansują w granicach 5-6-7. Z tego wynika jasna ocena. Irytował mnie głos Edwarda Burnsa...grał Stachursky'iego czy jak?:)
Corinne Bailey Rae - "Like A Star"...już dawno znałem i krótko mówiąc uwielbiam ten kawałek. To na plus.
Można, ale NIE TRZEBA oglądać!
6/10
Zgadzam się szału nie ma .. choć widziałam gorsze komedie romantyczne. Wrażenia letnie ani dobre ani złe może czasami troche nudno. Kazdy oceni sam ;-)