ale chyba tylko dla Katherine Heigl. Nie mogę powiedzieć żebym za nią szczególnie przepadała, ale na tle całej obsady miło się wyróżniała. Rozumiem, że komedie romantyczne z góry narażone są na pewną wtórność, jednak postacie z "27 sukienek" to jakiś stereotypowo-schematyczny koszmar. Myślę, że z tak źle napisanymi rolami problem mieliby nawet najwięksi , niestety zostali w nich osadzeni mdli, nieprzekonywujący i przerysowani aktorzy jak Marsden (najgorszy z całego filmu), Burns, czy Akerman (nie dla niej role głupich blondynek, patrząc na Watchmenów).
Film nie dla mnie :/