Nie lubię filmów o niczym, nie lubię też takich, które są tylko stratą czasu. Niemniej baardzo przyjemnie mi się wczoraj oglądało "27 sukienek" - ze szczególnym wskazaniem na scenę wspólnych popisów wokalnych dwójki bohaterów w barze:)))- rewelacyjna!
Również miałem przyjemność uczestniczyć w seansie przedpremierowym. Typowe romansidło skierowane dla żeńskiej części widowni o czym mogły swiadczyć w miarę regularne wybuchy radości licznie zgromadzonych na sali niewiast. Panom, którzy z konieczości w najbliższych dniach pojawią się na seansie tego dzieła pozostaje przygotować się na bycie biernym widzem potoku orgii mody i damskich pogaduch płynącego przez cały film z ekranu.
Za to mocno zaplusowała Katherine Heigl.