Rob Zombie stworzył dwa z kilku moich ulubionych horrorów - świetny, oldschoolowy "House of 1000 Corpses" i genialny, diabelski "Lords of Salem". Kibicowałem mu, pomimo iż nie zawsze mi się podobało to co robił (remake "Halloween"), ale ostatnio zapaliła mi się czerwona lampka przy okazji seansu "31". Czy Robowi zaczęło brakować funduszy? Czy zaczyna się wypalać jako reżyser? Niestety ostatni jego film zdaje się to potwierdzać. "3 From Hell" to obraz kompletnie pozbawiony jakiegokolwiek pomysłu czy fabuły. Ekipa głównych bohaterów ucieka z pudła (poza Kapitanem Spauldingiem, który zostaje stracony) i snuje się to tu, to tam, po drodze zabijając kogo popadnie. Sceny wydają się ciągnąć w nieskończoność, dialogi absolutnie nic nie wnoszą do fabuły a akcja posuwa się do przodu w zasadzie bez konkretnego celu. Najbardziej żal mi Sheri Moon Zombie, która dwoi się i troi żeby zrobić z siebie super-psychopatkę, ale efekt jest bardziej śmieszny niż przekonujący. To już wszystko było, i to w dużo lepszym wydaniu. Nie mam pojęcia po co kręcić kolejny, podobny do "Devil's Rejects", nic nie wnoszący do gatunku film. Poprawny, ale w moim odczuciu zupełnie niepotrzebny.