Lubię filmy o wampirach, wilkołakach, upiorach i innym dziadostwie, bo są tak bardzo głupie (niedorzeczne, naiwniackie, bzdurne), że aż mózg się resetuje. Reset mózgu działa jak reset urządzenia (komputera, tabletu, smartfona) odświeża i sprawia że znów „rozumuje” się poprawnie i trzeźwo. To idealne rozwiązanie gdy człek się martwi lub nad czymś „głowi”. Nie lubię za to filmów o UFO, kosmitach i szurniętej AI (są zbyt realistyczne i prawdopodobne), ale oglądam gdy mam ochotę się umartwiać. Ta produkcja nie odstaje od reszty podobnego chłamu. Słoneczko szkodzi, żarówka nie; chociaż ultrafiolecik ze specjalnej lampy (kwarcówki) też daje się we znaki. Jest królowa, picie krwi - ale zapomnieli o braku odbicia w lustrze i osinowych kołkach do przebicia serca. Zabobony rulez. Reżyseria, zdjęcia i montaż to tandeta oraz kicz – i bardzo dobrze, zwoje mózgowe się prostują a to jest jak poranne przeciąganie się.