byłam wczoraj na tym filmie i średnie wrażenia mam po nim. duzo horrorów widziałam w zyciu i albo ja juz jestem znieczulona, albo ten byl zwyczajnie kiepski. Nudny w pewnych momentach, w pewnych śmieszny (te "spie.er.dalaj" powiedziane do wampira przez Boeu siedzacego w koparce mnie rozsmieszylo do łez...), koncowa scena to żenada, kojarzy mi sie od razu z Zapowiedzią, cały film i jego klimat zostal popsuty przez gównianą wizje rezysera, by film jednak mial "happy end" (mozna to postrzegac jako happy end, umowmy sie). Wampiry smieszne i żałosne, z tępym cielęcym wzrokiem i miną srającego kota, miernota. Jedyna straszną postacią była moze ta wampirzyca, ale zeby miala mi sie snic po nocach to nie, raczej nie.
Mnie przerazaja filmy o tajemnicach, kiedy potwor czy jakas sila ujawnia sie w skrawkach albo pod koniec filmu, cos jak Lustra, Klątwa (tylko part I), ewentualnie filmy-rzeźnie - Piła etc ale to bardziej pod katem psychologicznym, przeraza mnie swiadomosc ze tacy psychopaci naprawde istnieja. Bardziej niz tych wampirów bałam się czarnych rycerzy z Neverending Story.
;)