Komiks, na którego podstawie jest film, jest arcydziełem... Ma świetny, nietypowy scenariusz i NIESŁYCHANIE KLIMATOWĄ OPRAWĘ GRAFICZNĄ. Sięgając po fim spodziewałem się wiernej adaptacji komiksu i zabiegów, które upodobnią film do komiksowej grafiki. Widzieliśmy już takie zabiegi w 300 i temu podobnych, więc nie wiem, czemu tutaj miałoby nie wyjść? Niestety: scenariusz został dostosowany do standardów amerykańskiego kina, a film wizualnie nie różni się od żadnego innego... Tak oto z szansy na coś zupełnie odmiennego i ambitnego zrobiono kolejny prosty horror...
W dodatku wkurzał mnie ten pseudojęzyk wampirów - w komiksie mówiły po angielsku... i rzucały całkiem niezłymi żartami!
Fakt, oprawa graficzna komiksu jest nietuzinkowa, co w dużej mierze
czyni komiks jedyny w swoim rodzaju. Ale nie wiem czy jego kadry dałoby
się skutecznie przenieść na kinowy ekran. Jeżeli chodzi o "300" to
dużego wyzwania w tej kwestii twórcy raczej nie mięli. "30 dni nocy" z
kolei to zupełnie inny kaliber. Może animacja komputerowa albo klasyczny
film animowany zdołałby udźwignąć klimat kadrów komiksowych. Ja w każdym
razie nie przypominam sobie żadnego horroru który estetyką choć trochę
przypominałby ten komiks...
Ale to chyba normalne, że klimatu stworzonego przez Templesmitha nie da się w 100% przenieść na ekran. Bo jak by to miało wyglądać? Wszędzie czerń i jakieś rozmazane kontury postaci? "Sin City" i "300" to zupełnie inna bajka.
Dlatego uważam, że film zaś nie powinien być polecany nikomu kto tak jak ja wpierw przeczytał komiks/y Templesmitha ;-)
Tego klimatu nie da się od tak odtworzyć...