W sumie pozytywne zaskocznie. Na tle ostatnio realizowanych horrorów "30 dni nocy" prezentuje się całkiem nieźle. Fakt, jest głupawy miejscami i nie zawsze dopracowany, ale paradoksalnie działa to na jego korzyść. Przypomina bowiem atmosferą horrory z początku lat 80-tych, których jestem sporym fanem.
Jednka "30 dni nocy" ma jedną wadę - Josh Hartnett. Straciłem już nadzieję na to, że kiedyś zdoła mnie on przekonać o swoim talencie. Za to Ben Foster był niezły... szkoda tylko, że tak mało go było.