Bardziej gra, aniżeli pełnoprawna kontynuacja hitu 300. Nie jest to sequel zrobiony z pasją, po prostu chciano poodcinać jeszcze trochę kuponów. Narracja to beznamiętny monolog Królowej Gorgo, który jest bełkotliwy i patetyczny do bólu. O ile w 300 cały film był oparty na niesamowitej charyzmie Butlera, a jego przemowy były jedynie dodatkiem do rzeźni, tutaj żadna przemowa nie ma pasji. Gorgo czy Temistokles gadają, żeby po prostu gadać. Reszta to efektowna rzeźnia(przesadne tryskanie krwi na lewo i prawo) w wizualnych fajerwerkach(bohaterowie w blasku ognia i w chmurach iskier, bohaterowie pod wodą, bohaterowie na tle zachodzącego słońca, bohaterowie zroszeni potem i krwią itd.). Wszystko wygląda jak wyjęte z którejś części Assassin's Creed, szczególnie sekwencja z konną szarżą Temostoklesa(najlepsza scena filmu).
Niestety nie jest to nawet powtórka z rozrywki. Film jest wtórny, chaotyczny, wydarzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie, bitwy morskie zamieniają się w bitwy na statkach, a raczej rzeźnie na statkach, a całość jest tak beznamiętnie prowadzona, jakby zakończenie było głównym celem twórców. Już nie wspomnę o zbyt krótkim wątku Xerksesa, zbyt przerysowanej postaci Green , czy prześmiesznej scenie seksu Artemizji i Temistoklesa.
Nie da się jednak ukryć, że autorzy próbowali odciąć się od oryginalnej wersji(przybycie posłów perskich i reakcja Temistoklesa), jednak nie wzięli pod uwagę elementów, które zaważyły na sukcesie 300.
Sequel niepotrzebny i tyle w temacie. Podnoszę ocenę, bo nieco odchamiłem się na seansie, bo takiej wesołej polki mi trzeba było :>