Byłem dzisiaj wieczorem na seansie 3D w największej sali w Multikinie. Mając realistyczne
oczekiwania co do filmu, przede wszystkim liczyłem na powodujące opad szczeny efekty
specjalne i ładne ujęcia. Zgadza się, nie miałem wygórowanych wymagań, jednakże w pamięci
tkwił mi obraz bardzo dobrej części pierwszej, obejrzanej przed laty.
O ile zaczęło się całkiem ładną nawalanką, potem zostałem przytłoczony ilością mało sensownej
gadaniny, która nudziła, a na dodatek sprawiała ból, w związku z naprawdę bardzo słabą grą
aktorską, z drugiej czy nawet trzeciej ligi. Główny bohater, główna antagonistka, aktorzy z
oryginalnych "300" -- wszyscy, bez wyjątku, dali ciała. Tu nawet scena seksu jest drętwa i co
najmniej dziwna! Musiałem to znosić jakieś 80% filmu (20% na początkową i końcową bijatykę).
Wiele scen jest tak absurdalnych, głupich po prostu, że często śmiałem się lepiej niż na
niejednej komedii (może to akurat plus?).
Wydałem prawie 50 zł na 2 bilety na seans 3D, a trójwymiarowe efekty praktycznie WCALE nie
zostały wykorzystane. Do tego stopnia, że możnaby komuś zarzucić wyłudzanie pieniędzy. Kilka
dni temu byłem na "LEGO" w 3D i tam było to zastosowane nieporównywalnie lepiej. No, pewnie
dlatego, że w ogóle zastosowane było, w przeciwieństwie do "300". Z czymś takim jeszcze chyba
się nie spotkałem na trójwymiarowym seansie.
Podsumowując -- "300: Początek Imperium" nie jest ABSOLUTNIE warte wydania ani złotówki na
wyjście do kina. To boleśnie słaby, nudny i głupi film z tragiczną grą aktorską. 3D to rabunek w
biały dzień. Rozumiem zainteresowanie filmem z powodu bardzo dobrej części poprzedniej, ale
jej fani powinni rozejrzeć się za innymi sposobami na obejrzenie sequela. Szkoda teraz kasy i
czasu, by iść na to do kina. Choć może lepiej w ogóle tego nie oglądać i pamiętać bohaterskich
Spartan takimi, jacy byli w 2006 roku.