Który film historyczny był według Was najlepszy?
Według mnie:
1.300
2.Troja
3. Gladiator
4.Król Artur
Tylko że w "300" było 2 królów a nie jeden więc o czym ty w ogóle tu piszesz a poza tym to że ten film odbiega od prawdy historycznej pisaliśmy już chyba z 5 razy więc najpierw czytaj kilka wątków powyżej zanim napiszesz coś takiego
Przesadzili?... Persowie w ogóle nie są do siebie podobni. No, ale każdy ma swoją wizję.
"Attyla" jest akurat radośnie ahistoryczny :D Gdybym miała, oglądając go, siłę oderwać oko od promieniejącego tam Butlera, to pewnie bym padła ze śmiechu na widok wojska rzymskiego u schyłku Imperium, odzianego i uzbrojonego jak za czasów Juliusza Cezara.
300 jest oparte całkowicie na komiksie, a nie na wydarzeniach historycznych, mimo iż je odzwierciedla. Jedyne filmy historyczne to Troja i Gladiator. Najlepszy oczywiście - Gladaitor.
Gladiator nie jest filmem historycznym. Kommodus nie zamordował swojego ojca i sam nie zginął w walce na arenie, lecz w wyniku spisku (podobno brala w nim udział jego siostra), uduszony we śnie przez gladiatora imieniem Narcyz. Prawdą jest tylko to że lubił występować na arenie w walkach z gladiatorami. Podobno kazał ich ranić przed walką by nie mieli szans z nim wygrać. Stąd prawdopodobnie w filmie motyw zranienia Maximusa przed walką.
Myślę, że trudno stawiać te filmy w jednym szeregu. Bo wg jakie kategorii mależy je oceniać? Podobało się czy nie?
"Gladiator" - rewelacyjna gra Joaquina Phoenixa i Russella Crowe, wielkie widowisko, dobra dramaturgia. No i ten film był pierwszym z serii gigantycznych historyczny fabuł. Pozostałe czerpały z niego całymi garściami.
A "300"? Uwielbiam taką stylistykę. Zakochałam sie w rysunku filmu i nie obchodzi mnie ani prawda historyczna ani przekomiczna gra aktorów. Mam wrażenie, że Snayder tak bardzo skupił się na przetworzeniu scenografii i choreografii walk, że zapomniał, co mają robić aktorzy, gdy już przestaną machać mieczami. Butler tragicznie sztuczny, królowa nielepsza, aż chwilami żenująca. Dobry Kserkses. Ale i tak film oglądałam z 10 razy i mogę jeszcze...
wydaje mi się,ze aktorzy grają w ten sbosób właśnie dlatego,że jest to adaptacja komiksu, że ta sztucznośc jest zamierzona po to aby podkreślic stylistykę komiksu
z tych filmów które autor tematu wymienil to jak najbardziej Gladiator!!! 300 i troja sie moga przy takim arcydziele schować!
<osłania Butlera obydwiema własnymi piersiami> Jedna z jego najlepszych ról! Leoś był genialny, odpowiednio charyzmatyczny, odpowiednio twardzielski i odpowiednio wrażliwy, a finałowe sceny z jego udziałem po prostu mnie powaliły. Klęczący Leonidas, jego spojrzenie... I błyskawiczna przemiana tej spokojnej twarzy w gniewną twarz wojownika... Geenerał MAximus niegodzien jest Leonidasowi sandałów wiązać.
Wiedźma, podziwiam Twoje zapatrzenie w pana GB, ale nikt i nic mnie nie przekona, że Leonidas w jego interpretacji to genialna interpretacja. Dla mnie zawsze pozostanie jego najgorszą rolą, zaraz koło Attyli.
To nie jest zapatrzenie w Gerarda w tym wypadku. Akurat jako Attyla i jako Leonidas mi się podobał, ale zapewniam istnieją takie jego role za ktorymi nie przepadam ("Butterfly on the wheel" choćby), a jednej to i wręcz nie cierpię alergicznie ("Tomb Raider: the cradle of life" Aaaargh!). Ale ponieważ jako Leonidas Gerard mnie urzekł i spowodował gwałtowne uruchomienie modułu porównań i skojarzeń homeryckich w mojej głowie, przeto będę tej jego roli bronić równie niezłomnie jak Spartanie Termopil ;)
Film świetny, Troia też była dobra, a co do tych ludzi 3 metrowych (są w dzisiejszym świecie ludzie, którzy mają 2,40 metra) i potworów to muszą być, przecież to nie są filmy historyczne. A i przecież mitologia to nie są fakty historyczne. Pozdrawiam
Po pierwsze Troja to nie film historyczny [jak dla mnie]. Ponieważ Troja wpłynęła fajnie na moje zainteresowania i charakter stawiam ją na pierwszym miejscu. oczywiście nie tylko ze wzgledu na wymienione przeze mnie powody. Rola erica Bany była cudowna, idealna, inspirujaca- ogólnie mistrzowska. Na drugim miejscu Gladiator, za atmosferę którą stworzył, a na koncu 300, bo czekałam na inny film niż obejrzałam. Myślałam, że będę mogła go zaliczyć do moich ul. filmów, ale pomyliłam się. 5/10 za aktorstwo.
Bardzo mnie smuci, że żyję na planecie pełnej debili. Żaden z tytułów, które zostały tutaj wymienione, nie leży nawet na peryferiach czegoś, co nazywa się filmem historycznym. Chyba, że macie na myśli zwyczajną, tępą (acz widowiskową) rozpierduchę, która jest po prostu osadzona w przeszłości, a główni bohaterowie figurują w encyklopedii.
Jeśli chodzi o rozpierduchę to:
300>>>all
Gladiator-słabizna (jedynie przez swój dramatyczny-tragiczny wydźwięk, podoba się prostym ludziom, którym wystarczy trochę łez i smętnej muzyki aby się wzruszyli)
Troja- T O T A L N Y S H I T !
Ps: Achilles to pedał
Chce tylko napisać że ten temat jest do dupy, i nie trzyma sie kupy."Gladiatora" zdecydowanie nie można traktować jako film historyczny tym bardziej "300". Film historyczny jest to film który opowiada wydarzenia które giedyś miały miejsce. A to że akcja filmu toczy sie dawno,dawno temu to nie znaczy że są to prawdziwe wydarzenia. Takich filmów jest wiele. A co do "300" to jest przeciesz na podstawie komiksu Millera który przedstawił swoją wizje tych wydarzeń co sprawiło że jest to film wyłącznie fantastyczny. I tu WIELKIE BRAWA dla ZACKA SNYDERA ,doskonałość jeśli chodzi o przejście z komiksu do filmu. To jest jak "komiks w płynie"- Doskonałość. 10/10
Zgadzam sie z przedmówcą 300 to nie film historyczny. ALE jeśli wybierać najlepszy film z tych 4 podanych to wybieram 300 - Boże co z mężczyźni, piękne kobiety... jak niewiele chłopcom potrzeba żeby sie przed ekranem dobrze bawić... sceny walki niczym z Matrix'a... po prostu totalne zauroczenie... pozdrawiam
1. GLADIATOR - bije reszte na pysk...
.
.
.
.
.
?. Troja
?. 300
?. Król Artur
...
Wiedźmo niestety nie rozumiesz pytania... i tego co ludzie do ciebie piszą. Czepiasz się głupich słówek udając mądrą żeby wyjść na swoje. Podział zawsze tam istniał i w bitwie pod Termopile też !!! Jeśli uważasz inaczej to pomyśl logicznie !!! Jak mogli walczyć jako jedność skoro każde plemie czy jak to nazwać miało własnego wodza i różne posoby walki ?? Gdyby staneli razem w szyku to by się pomieszali i odrazu przegrali.
Odnosząc się do tematu. Nie jest to film historyczny, ponieważ znajdują się w nim różne mity o tych bitwach. Wwielkie słonie, nosorożce... przedstawiono je tak jak opisywana w starych zapiskach... jako olbrzymie bo wkońcu nigdy wcześniej takich zwierzaków nie wiedzieli. Jednak ze względu na zawarcie pewnych faktów historycznych, można powiedzieć że film podszywa się pod film historyczny, przynajmniej w 50%.
Co w nim historycznego ?? Przedstawienie wychowania Spartan od dziecka (troche potem wyolbrzymione). Zabicie posłańców Kserksesa, i niezgoda na wyruszenie Spartan do walki. Bitwa pod Termopilami i inne bitwy. Używanie przez wojska perskie różnych zwierząt. Przedstawione jako jakieś mamuty, ale tak je wtenczas widziano... bo to nie było zwyczajne zjawisko.
Studiowałas Historie ?? Nam pani w szkole powiedziała żebyśmy obejrzeli film bo jest naprawde dobry. Przedstawia kawałek historii grecji oraz wiele nformacji "historycznych" o spartanach. Po czym dodała że wiadomo że jest wiele elementów fantastycznych, ale łatwo jest je oddzielić od reszty... Więc w czym do cholery problem Wiedźmo ??
Pisząc te wywody sam dochodze do wniosku że jest to: "Film historyczny, ze sporą domieszką mitów". EOT
Wiesz co Ty piszesz w ogóle? Tak się składa że, primo, falanga była sposobem walki wspólnym dla całej Grecji, znanym od Peloponezu po Macedonię, po drugie, siły greckie pod Termopilami miały jednego wspólnego wodza naczelnego, którym był Leonidas. Zatem Grecy walczyli tam jako jedność. Gdyby walczyli jako kilka odrębnych oddziałów, każdy pod swoim wodzem, Kserkses rozniósłby ich w puch jednym uderzeniem. Więc proszę, nie poprawiaj mnie skoro nie masz bladozielonego pojęcia o historii.
Bogowie ratujcie, no. A co ja gadam od roku tu, na tym forum, w kółko i od nowa? Że szkielet fabularny tego filmu jest zgodny z historią podobnie jak parę innych detali (uzbrojenie Spartan, wyjąwszy gołe klaty, agoge, itp.) jednak mimo wszystko nie jest historyczny, i nigdy takim nie miał być. W tym jest problem, wystarczy poczytać wypowiedzi Millera i Snydera na ten temat, no chyba że wiesz lepiej od nich jaki film chcieli zrobić.
Po pierwsze 300 to nie film historyczny a przygodowy oparty na komiksie dla którego tylko tłem były wydarzenia historyczne.
Pozostałe filmy też nie do końca oddają realia historii.
Jak chcecie film historyczny z ładnymi scenami batalistycznymi to proponuje Waleczne Serce.
Pozdrawiam.
Z której strony "Braveheart" jest historyczny? Jeśli chodzi o zgodność z faktami to "300" w porównaniu do dzieła Gibsona jest ekranizacją szkolnych podręczników.
A coś bardziej konstruktywnego? Na przykład kontrargumenty wobec tego co napisałam o historyczności "Braveheart" parę postów niżej?
Musiałbym być idiotą żeby zaprzeczać faktom dobrze mi znanym. Sam bym mógł kilak dopisać. Ale mimo tego wszystkiego i tak to Braveheart, a nie 300 może uchodzić za film historyczny. Oczywiście poświęcono tu wiernośc prawdzie historycznej dla ubarwienia opowiadanej historii, podobnie jak poświęcono wierność książce w "Ostatnim Mohikaninie" i zarówno w jednym jak i drugim przypadku wyszło to filmowi na dobre.
Nie chodzi o to, że zaprzeczam, że Braveheart przeinacza fakty, ale gdybym miał puścić dzieciakom w szkole, któryś z filmów o których mowa w tym temacie, to "300" jest ostatni na liście. O pozostałych można przynajmniej podyskutować, zastanowić się nad prawdopodobieństwem niektórych przedstawionych fikcyjnych wydarzeń, czy w ogóle mogły mieć miejsce, a jeśli nei to, dlaczego.
Jeśli jakikolwiek z tych filmów pokazywać w celach edukacyjnych to wskazany byłby do niego komentarz - w przypadku Bravehearta wyglądałby on tak:
" w rzeczywistości Wallace nie był jakimś tam chłopem tylko szlachcicem, wygląd Szkotów nie odpowiada epoce, a jest raczej połączeniem tych najbardziej znanych i efektowycn elementów, romans z królową można wykluczyć, bo miała wtedy jakieś 3 latka"
W przypadku "300" będzie tak:
"Tak naprawdę to Greków było pod Termopilami dużo więcej i Spartanie nie walczyli sami, zdrajca Efialtes nie wyglądał jak garbaty Gollum, samo miejsce bitwy wyglądało zupełnie inaczej, Persowie nie byli orkami i nie mieli mumakili rodem z władcy Pierścieni, a Kserkses nie miał trzech metrów wzrostu, na dobrą sprawę to może lepiej obejrzyjmy jakiś inny film np 300 Spartan,tam co prawda Spartanie są ubrani w rzymskie stroje, ale przynajmniej reszta się w miarę zgadza"
I tu nawet nie ma o czym dyskutować.
Ja rozumiem, że film ci się podobał, a Butler ze swoim sześciopakiem ci się śni po nocach, ale są naprawdę jakieś granice, a ta adaptacja komisku jest adaptacją KOMIKSU, niczym więcej.
I oto nadszedł ten dzień straszliwy, że mój adwersarz nie zrozumiał prostego zabiegu stylistycznego. Idę dokonać uroczystego harakiri za pomocą dowolnego słownika autorstwa Władysława Kopalińskiego.
Człowieku! Nie twierdzę że "300" jest filmem historycznym, nigdy tego nie twierdziłam! Stwierdziłam tylko że jeśli nazwiemy rojący się od błędów i zmyśleń "Braveheart" filmem historycznym, to niehistoryczny wprawdzie film "300", fabularnie jednak o tysiąckroć zgodniejszy z historią od dzieła Gibsona jest ekranizacja podręcznika. Kapujesz? Kumasz bazę? Czaczysz?
Uproszczę jeszcze bardziej: "Braveheart" jest moim zdaniem jeszcze mniej historyczny niż "300". A "300" wszak historyczny nie jest wcale. Prościej już nie mogę, mam rozrysować to w obrazkach? Ufff...
DŻIZASSS a o czym ja niby piszę? Czytasz w ogóle?
Własnei dokładnie o tym, że o ile Braveheart mimo tego że wierny historii nie jest, może zostać nazwany filmem historycznym, może posłużyć jako "pomoc naukowa" o ile się go opatrzy odpowiednim komentarzem, w przeciwieństwie do 300, które z historii wzięło tylko motyw bitwy, a jest adaptacją komiksu fantasy, a jego użyteczność historyczna jest zerowa, bo równie dobrze mozna sobie oglądać Władcę pierścieni (w którym przynajmniej można się doszukiwać analogii do sytuacji w Europie w pierwszej połowie XX w nawet mimo tego że autor temu zaprzeczał). I zaprzeczam własnie temu:
" to niehistoryczny wprawdzie film "300", fabularnie jednak o tysiąckroć zgodniejszy z historią "
Ponieważ jest to wg mnie kosmiczna bzdura.
I stwierdzam to jako historyk, który ZNA biografię Wallace'a jak i ma całkiem spore pojęcie o bitwie pod Termopilami.
Kropka.
Jajakoko historyk? Pozwolisz że się pójdę załamać? Bo jako historyk powinieneś zauważyć że WYDARZENIA opisane w filmie są wzięte wprost z relacji Herodota, pomijając fantastyczne upiększenia i epizod ze studnią, który w rzeczywistości zdarzył się sporo wcześniej. Os fabularna "300" jest żywcem wyjęta z Herodota.
Natomiast w "Braveheart" nic się nie zgadza z rzeczywistością, ani fakty pojawiające się w fabule, ani kostiumy, ani nawet przydomek głównego bohatera. To jaką, pytam się grzecznie, ten film ma użytecznośc historyczną? Jedyne co się da na jego podstawie wykazać to to, że Szkoci nie lubili Anglików, ale do tego to i filmu nie potrzeba.
"Bo jako historyk powinieneś zauważyć że WYDARZENIA opisane w filmie są wzięte wprost z relacji Herodota"
Tak, oczywiście, pomijając wszystko wzięte prosto z d***
Guzik mnie to obchodzi czy oś fabularna jest wzięta z Herodota, skoro to co widzę, wygląda jak intro do jakiejś kiepskiej gierki w klimatach fantasy, okraszone cool tekstami wykrzykiwanymi przez Leonidasa z budzącą śmiech manierą, równie dobrze mogliby wykorzystać te oś fabularną w filmie w klimatach SF, ze starożytną Grecją nie ma to nic wspólnego. "300" to popcornowa produkcja pod publiczkę, po jej obejrzeniu nieświadome dzieciaki nawet nie zauważą, że różnicy między tym a jakimś 10,000.BC. ZERO KLIMATU który choćby kojarzył się z tymi wydarzeniami.
"Natomiast w "Braveheart" nic się nie zgadza z rzeczywistością, ani fakty pojawiające się w fabule"
Oś fabularna jest oparta na faktach. Powstanie było, Wallace dowodził, wygrał pod stirling gdzie spora rolę odegrali pikinierzy, przegrał pod Falkirk, uniknął pułapki zastawionej przez króla (jest w filmie), jakiś czas później złapali go i poćwiartowali. Do tego dodano elementy znane z legend dotyczących postaci Wallace'a (choćby motyw z powieszonymi na początku filmu), przesunięto nieco wędrówki Wallace'a po Europie, który miały miejsce już po Falkirk, a przed jego śmiercią. Typowy zabieg, który tylko się przysłużył filmowi.
Nie wstawiono to jakichs orków, gigantycznych słoni i innego cholerstwa. W pokazane tu bitwy można uwierzyć,nie ma jakiegos supercoolowego slo-mo rodem z Matrixa - to tez są elementy sprawiające, że filmowi bliżej do filmu historycznego - realizm - owszem, ktoś lepiej zorientowany zobaczy że niektóre rzeczy się nei zgadzają, że np ubrania są nie takie. Ja też widzę w takim Pearl Harbor Baya, że Japońcy bombardują okręty które na pierwszy rzut oka widac, że zbudowano w latach 60-tych :) (nie mówię tu o pancernikach, te są w miarę ok hjeśli idzie o czas budowy, już mniejsza z tym, że nie zgadza się typ), tak przeszkadza mi to, ale to rzecz drugorzędna (pomijając już to jakim gniotem jest Pearl Harbor baya). Nie tylko zgodność samych wydarzeń ma tu znaczenie. "300" to pusta wydmuszka, dla spragnionych CGI oczu, fajerwerk bez zastosowania, można popatrzeć i zapomnieć, już wolę obejrzeć po raz 10 Transformers :P. Nawet dyskutować tu nie ma o czym.
O właśnie. W przedstawione tam bitwy można uwiierzyć... i to jest w dziele Gibsona najgorsze. "300" wysyła jasny komunikat że to co widać nie jest historią tylko fantastyką. "Braveheart" nie. A tymczasem, owszem, była bitwa pod Stirling Bridge, była pod Falkirk ale ZUPEŁNIE nie tak jak ją odmalował Gibson. Nie Wallace uzbroił lud w piki (i nie w takim szyku Szkoci z tymi nieszczęsnymi pikami stawali), nie było pod Falkirk Roberta Bruce, nie tylko Wallace to powstanie organizował (Andrew de Moray jakoś zniknął tajemniczo z tej opowieści), a Szkoci nie byli dziczą kudłatą co rzucała się w bój kiltami jeno okryta i pomalowana na niebiesko.
Jako historyk powinieneś to widzieć ostrzej ode mnie że klimatu epoki tam nie ma, jest tylko fantazja Gibsona, zaserwowana pod etykietką autentyzmu. To jest film "historyczny" po hollywoodzku-przeróbmy historię tak żeby nam pasowała i nie zawracajmy sobie głowy realiami i epokami. Dlatego dla mnie "Braveheart jest tylko nieco mniej ahistoryczny od np. amerykańskiego "Quo Vadis" w którym rzymski patrycjusz wkroczył do Domus Aurea z radosnym "Hi, Poppea!" na ustach.
I, żeby dokończyć myśl, nie wiem czemu czepiasz się wciąż otoczki wizualnej "300". Można by, gdyby zamierzeniem twórców byłoby zrobienie filmu historycznego. Realistycznego. A tymczasem Miller i Snyder bawią się samym mitem termopilskim, dostosowując wizualną stronę filmu do konwencji opowieści. I bardzo dobrze, przynajmniej nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie usiłowal się z tego filmu historii, a twórcy mogli popuścić cugla wyobraźni.
"300" ma dla mnie jeszcze jedną przewagę nad "Braveheart", głównego bohatera, mianowicie. Owszem, oba filmy operują podobną konwencją w pokazywaniu bohaterów-dobrzy są dobrzy do upojenia, a źli są paskudni na wskroś. Dowcip polega na tym że owszem, w mitycznej rzeczywistości "300" ma to rzetelne umocowanie, natomiast w realistycznej rzeczywistosci filmu Gibsona nieco to zgrzyta. Poza tym Leonidas, mimo całej swej szlachetności tudzież bohaterstwa nie jest kreowany na świątka. Tak, to mityczny heros czystej wody, ale przy tym facet z krwistym temperamentem i człowiek z krwi i kości. Leonidas z wszystkimi swoimi lękami, rozterkami i emocjami był mi cholernie bliski, mimo swej monumentalnej i heroicznej doskonałości. Gibsonowski Wallace był kolejnym herosem z kartonu, o, wypruli mu flaczki, jaka szkoda, aha, seans się skończył, to co na obiad będzie?
I proszę, po raz pierwszy i ostatni, aby darować sobie durne komentarze o tym jak to mi się leonidasowy abs śni po nocach. Sprowadzanie mnie do poziomu napalonej gimnazjalistki jest chwytem właściwym raczej dla bywalców piaskownicy.
"300" ma dla mnie jeszcze jedną przewagę nad "Braveheart", głównego bohatera, mianowicie."
No comment.
PS - czepiasz się zupełnei bezsensownie tytułu - kto w filmie używa takiego określenia wobec Wallace'a ? Braveheart czyli waleczne serce? Miał waleczne serce? Miał. Coś nie pasuje?
Poza tym skąd pewność, że "braveheart" odnosi się do Wallace'a? :P
Polecam poniższy artykuł:
http://www.leaderu.com/humanities/braveheart.html
Z filmów tu wymienionych to najlepszymi są Król Artur i Gladiator (w końcu Artur został osadzony mniej więcej na faktach a nie legendach, no i ta oprawa audio-wizualna). W Troi nie było nic ciekawego oprócz Pitt'a i Bany. Alexander został położony, choć chyba najwierniejszy historycznie ze wszystkich. 300 nie jest dramatem historycznym (zrealizowany nieźle, ale Leonidas lepszy od Maximusa? jeszcze długo nikt nie pokaże na ekranie takiej charyzmy jaką miał Russell Crowe)
Braveheart ma dużo błędów historycznych ale i tak jest najbardziej zgodny z historią z tych wszystkich filmów o których tu gadacie, a 300 to bajka dla której tłem tylko są wydarzenia historyczne. Wiedżma najlepiej spytaj się o to jakiegoś historyka z wykształcenia to właśnie coś takiego Ci powie.
Ja to wiem od wykładowców z UAM.
Weź mnie nie załamuj. "Braveheart" zgodny z historią? Jedyne rzeczy zgodne w tym filmie z historią to personalia występujących tam osób z ktorych większośc istniała naprawdę, oraz to że owszem w Szkocji było powstanie przeciwko Anglikom, jednym z przywódców był William Wallace, którego zabito w sposób pokazany w filmie i odbyły się bitwy pod Stirling Bridge i Falkirk, jedną Szkoci wygrali, druga przegrali. Reszta, od tytułowego przydomka głównego bohatera (w rzeczywistości noszonego przez Roberta Bruce), jego pochodzenia z ludu, poprzez wynalezienie przez Wallace'a walki pikami i obecność Bruce'a pod Falkirk w charakterze pieska pokojowego Edwarda I Długonogiego, na romansie Williama z Izabellą, żoną Edwarda II kończąc, jest wyłącznie radosnym wytworem wyobraźni Mela Gibsona.
O detalu historycznym, takim jak stroje w ogóle nie wspomnę... a w zasadzie wspomnę. A zatem dostajemy buźki malowane indygo, tradycję piktyjską, zarzuconą kilkaset lat przed Wallace'em, mamy Williama, Lowlandera z rodu o pochodzeniu normandzkim, biegającego w belted plaid, którego jeszcze wtedy notabene nie noszono, a gdy zaczęto, upinano tkaninę w zupełnie inny sposób niż to widać w filmie. W ogole kostiumy w "Braveheart" stanowią dziką mieszankę elementów z rozmaitych stuleci a Szkoci to dzicz kudłata co zbrój nie zna. Jeśli chodzi o zgodność z historią "Braveheart" to jest rozpacz w, nomen omen, kratkę.
Nie wiem od kogo to usłyszałaś ale jesteś pierwszą osobą, która takie coś Mi przedstawiła. :-)