Ale kto by się przejmował jednostkami miary, polskie tłumaczenie to najmniejszy problem z tym filmem. Scena kiedy spadają samolotem a za oknami zbliżają się do ziemii i trwa to w nieskończoność z powtarzającym się tłem, scena kiedy samolotem przebijają śnieżną czapę góry i lecą dalej, kompletny brak wyobraźni głównej bohaterki kiedy raz za razem beznadziejnie zabezpiecza obezwladnionego bandytę i kompletnie ma gdzieś że jest ich największym zagrożeniem w całej tej sytuacji, i ta niekończąca się scena sunięcia po plycie lotniska przy awaryjnym lądowaniu. Absurd goni absurd, Gibson chyba nagrał to dla beki. Nie wiem, ja się uśmiałem chociaż nie wiem czy taki był cel. Polskie tłumaczenie to wisienka na torcie.

Zapowiadał się nieźle a wyszło okrutnie