Nie znam się na filmach wojennych. Trudno mi się wypowiadać co do szczegółów. Dało się go obejrzeć bez wstrętu i z pewną dozą dumy narodowej (tak już mam). Ale nie mogę nic poradzić na to, że przez calutki film widzę nie Jana Zumbacha tylko Ramsaya Boltona. No i ta łamana polszczyzna Iwana trochę mi działała na nerwy. Zrobił ogromną robotę, przy tak dużej ilości kwestii po polsku, ale kłuło w uszy. Nic nie poradzę.
Dodam jeszcze, że oglądałam tylko angielską wersję. Z tego, co czytam na forum wynika, że w polskiej wersji Iwana zdubbingowano. Może to i dobrze...
Właśnie o tym mówię. W polskiej wersji kinowej był ponoć zdubbingowany. W anglojęzycznym oryginale mówił sam. Całkiem zresztą przyzwoicie, ale nadal z silnym akcentem.
Nie mówił sam w żadnej wersji, bo nie zdążył w porę nauczyć się języka. W tym filmie aktorzy mówią w kilku językach i nie ma żadnej jak to nazwałaś "zdubbinowanej polskiej wersji kinowej".
Jeśli masz rację (zakładam, że wiesz o czym mówisz, ja tych informacji nie sprawdzałam), to wybór osoby podkładającej głos pod Iwana był totalnym nieporozumieniem.
Aktor aię starał by się wczuwać i pokazac emocje. Ale jakos to szcztucznie wyglądało. Takie delikatne niuanse jak żal po koledze i spoglądanie na dyplom dziwnie wyglądało. Czuć było, że patrzy się na polski tekst jak my na hieroglify. Albo szacunek do flagi. Starał sie, ale nie czuć było tej polskości. Moźe sam nie mówił czysto po polsku, ale nie wyglądałoby to tak sztucznie jak z tym dubbingiem.
On ma bardzo ekspresyjną twarz, ktora nadaje się do takich rol jakRamsay Bolton. Więc cały czas mialam wrazenie kiedy sie zaśmieje chytrze i powie, że to żart.