... i wyszedł o niczym. Natomiast oglądając go należy pamiętać, że mamy do czynienia z filmem klasy C i po tym kątem należy go oceniać. A w swojej kategorii "jedynką" nie jest, chociaż blisko.
Ogólnie motyw który miał być przewodni i na którym pierwsza część zrobiła tyle szumu jest tutaj o dziwo jakby wepchany na siłę. Ot, cała masa scen seksu na początek co by widz się ucieszył a potem prócz jakiś delikatnych pieszczot - nic. W dodatku w części pierwszej te sceny mimo wszystko do czegoś prowadziły lub były nijako "ukoronowaniem" fabuły, a tutaj równie dobrze mogłoby ich nie być.
Dwójka głównych bohaterów - na minus. Massimo stracił ducha tajemniczego bad boya, ostał się ino zbyt impulsywny buc. Laura początkowo chyba miała być żeńską wersją Massima, ale potem wróciła stara dobra, zaginiona i wiecznie porywana przez kogoś duszyczka. W dodatku nie wiem czy to był specjalny zabieg, ale w jedynce jej angielski był lepszy...
To teraz plusy:
Dwójka, podobnie jak jedynka, ma tendencję do bycia teledyskiem: ładna muzyka, z ładnie ubranymi ludźmi w ładnych lokalizacjach. Można zebrać je do kupy i puszczać w Vivie.
Olga i ten Dominic: serio, bohaterzy drugoplanowi mieli ze sto razy więcej życia niż dwójka głównych. Wolałbym już obejrzeć film o losach tej Olgi i Dominica. Ich wstawki były często jak rodem z polskiej komedii romantycznej (a jeżeli podobieństwo do polskiej komedii romantycznej jest najjaśniejszym punktem filmu to wiedz, że nie jest to dobry film), ale przynajmniej były... jakieś. Już nawet ten ich seks z ciastem miał w sobie więcej życia niż wieczne sapanie w rym posuwisto-zwrotny Massima i Laury !
I plusik dla nie tyle Massima co aktora Michele Morrone, który wdrapał się na wyżyny swojej gry aktorskiej odgrywając psychodelicznego brata-bliźniaka. I osobiście podobało mi się, jak podchodząc do Laury powiedział do niej "bejbe goorl" po czym sam parsknął ze śmiechu, że niby wiecie, ej, on też oglądał część pierwszą i też go to bawiło.
Reasumując: film z początku i z końca mocno się dłuży, ale jeżeli ktoś znajduje przyjemność w zażenowaniu to film w sam raz dla niego :)