Z wszystkich trzech części ta podobała mi się najbardziej. Dziwię się tak wielkiej krytyce tej serii. Co prawda sceny łóżkowe Laury i Massimo z czasem zaczęłam przewijać bo zaczęły się robić nudne przez swą powtarzalność i brak chemii między głównymi bohaterami, jednak wszystkie trzy części obejrzałam z przyjemnością. I tak jak nie czułam żadnej namiętności między Laurą i Massimo to w odcinku ,,Ten dzień" bardzo iskrzyło między Laurą i Nacho. Oooo, tam to była chemia! Ogólnie świetny pomysł na wplecenie czegoś takiego w historię i rewelacyjnie dobrany aktor. Właściwie przez wszystkie części ,,365 dni" czułam, że pani Anna i Michele Morrone nie lubią się prywatnie, tzn czułam jakąś niechęć naszej aktorki do tego aktora, i to z każdym odcinkiem coraz większą. Za to z drugiej strony była kompletna obojętność. Chyba nie przypadli sobie do gustu. Takie przynajmniej miałam odczucia. Szkoda, że roli Massimo nie zagrał Simone Sussina ( Nacho), wtedy cała historia nie wypadłaby tak sztucznie. Dodam jeszcze, że bardzo podobało mi się to jak zagrał Otar Saralidze ( Domenico ). Bardzo naturalnie, trudno było go nie zauważyć, zwracał uwagę swoim zachowaniem. Magdalena Lamparska także wypadała nie najgorzej, chociaż byłoby zdecydowanie lepiej gdyby nie jej wulgaryzmy co drugie słowo. Na prawdę nie było to potrzebne i wyszło na minus.