Obejrzałam film z ciekawości, jak większość (chyba?), ale nie sądziłam, że będzie tak źle..
Poirytowałam się mocno kilkoma rzeczami:
1. Oczekiwałam, że film zacznie się od wyjaśnienia zakończenia pierwszej części.. a tu co? NIC KOMPLETNIE, dlaczego? Jak? Cokolwiek…
2. Bohaterka była w ciąży, ale o niczym nie mówi swojemu facetowi - MIŁOŚCI JEJ ZYCIA… why?!
3. Laska uchodzi za ‘konkretną’, nie dającą sobie nic narzucić ani w kaszę dmuchać, ale w scenie „zdrady” nie miała na tyle jaj, żeby podejść, dać w ryj albo wgl coś powiedzieć. Serio ???
4. Wisieńka na torcie: jest kilka dni po ślubie, zakochana na maxa, ucieka – ok, ale nie ma problemu w tym, że przebywając z obcym gościem ma z nim erotyczne wyobrażenia/fantazje? – aaaa.., chwilka.. to miała być zemsta? Na zasadzie „on mnie zdradził (a przynajmniej tak myślała) więc jestem usprawiedliwiona i też mogę”? uuu… laska nie traci czasu
*jeżeli Pani B.L. kieruje się powiedzneiem „Nieważne jak o Tobie mówią, liczy się tylko to, żeby po prostu mówili, a im gorzej mówią, tym korzystniej dla ciebie” to moje gratulacje. Cel osiągnięty.
*Ostatnio w swoim programie Pan Kuba W. powiedział taki fajny komentarz odnośnie statystyk oglądalności tego filmu: „nie mylmy jakości z ilością”. To było w punkt!
Myślałam, że popularność filmu jaka przyniosla aktorom spowoduje coś na zasadzie podwyższonej poprzeczki a tutaj tak jakby spoczęli na laurach i grali od niechcenia. Czy tylko ja tak myślę?
Odnoszę wrażenie, że film pokazuje dwie rzeczy: pierwsza: kobiety to blachary i leca na przystojnych i bogatych facetów. Druga: film obnaża kwestie łóżkowe polaków, gdzie wieje nudą.
Jeżeli odbiór filmu przez kogoś, kto należy do tych grup jest pozytywny to chyba mamy odpowiedź dla kogo jest dedykowany/Poza wyjątkami oczywiście