Film rewelacyjny! Początkowo sądziłem że to kolejny gniot z ciekawym tytułem, na który ochoczo wybieramy się do kina, aby później z chwilą pojawienia się napisów końcowych przeżyć kolejne rozczarowanie.
Film napewno słabo przyswajalny dla ludzi lubiących się w filmach typu;
Pamiętnik Księżniczki, 27 sukienek, czy Mamma Mia.
500 days of Summer nie przedstawia kolejnej historii dwojga zakochanych, którzy po etapie zauroczenia,..i chwilowym zwrocie akcji w końcu znowu są razem. Historia ujęta w filmie pokazuje jak naprawdę wygląda życie, jak na pozór wielka miłość, może okazać się przelotnym romansem. Jak ludzie zaślepieni obawą samotności mylnie interpretują znaki.
Film na pewno odkrywa więcej przed osobami które posiadają już swój jakiś bagaż doświadczeń. Jak dla mnie Film Roku w swojej kategorii.
B.
Ps. Do osób które widziały film. Przed ostatnia scena Tom i Summer na ławce w parku. Summer złapała toma za rękę - jak to odbieracie ?
A może pojęła, że coś do niego czuła? Przez cały czas traktowała to na poziomie koleżeństwa, może dojrzała i zdała sobie sprawę, że to było coś więcej?
+ Film wyśmienity ;)
Wydaje mi się, że jeśli nie przeżyło się takiej historii, to ciężko jest pojąć taki gest. Te trzymające się dłonie, to jakby uznanie za prawdziwe, przez obie strony, tego, co razem przeżyli. Ten gest nie wyraża żadnych obietnic, ani nadziei na przyszłość, oni raczej okazują swój szacunek wobec siebie, doceniają to, co razem przeżyli, podkreślają to, co łączyło ich i co już zawsze będzie ich łączyć, mimo tego, jak się ta historia skończyła. Ten gest jest jak quota z Casablanki - "We'll always have our Paris" - teraz może być różnie, ale zawsze pozostają wspomnienia i piękne przeżycia. Moim zdaniem ten film zasługuje na znacznie wyższą ocenę!