Film warto obejrzeć, komedia romantyczna, która nie kończy się happy endem. Summer to
człowiek bez jakichkolwiek uczuć, bawiąca się uczuciami przystojnego mężczyzny. Narobiła tylko
nadziei Tomowi na związek.
Oceniam 7/10
Polecam obejrzeć jeszcze raz :) Summer nie jest człowiekiem, bez jakichkolwiek uczuć, jej postać jest bardziej zawiła, niż takie stwierdzenie, postać Toma to też coś więcej niż przystojny mężczyzna, a film opowiada o czymś więcej, niż nadziei na związek. Nie jest to standardowa "komedia romantyczna". A happy end jest dyskusyjny. Moim zdaniem, film go posiada.
Nie widzę takiej potrzeby oglądać go znowu, ponieważ rozumiem ten film.Postać Summer jest trochę egoistyczna, tak to według mnie wygląda. Nie powiedziałam, że film opowiada o nadziei na związek, tylko co bohater w nim między innymi zrobiła, wiadomo że CAŁY film jest o czymś innym.. Ogólnie, cały film trzymał do końca w niepewności jak ta miłość się potoczy,niekoniecznie szczęśliwie dla Toma,bywa..
Ok. Chciałbym tylko zaznaczyć, że nieprawdą jest, że Summer nie ma uczuć. Natomiast Tom jest po drugiej stronie sytuacji i nie jest bez winy.
To i ja wtrącę swoje trzy grosze - Summer nie jest bez winy i cudownie popada w coś, czego ja kompletnie nie rozumiem. "Friends with benefits" - moda zza oceanu - już dawno u nas. Ja nie wiem, jak możliwe jest absorbowanie kogoś zakupami mebli (nawet dla śmiechu), bliskość cielesna i duchowa, w końcu seks - a potem stwierdzenie - jesteśmy tylko przyjaciółmi. Ja wiem, wiem, żyjemy w takich czasach, że seks to chleb powszedni - ale w tym właśnie sęk - gdyby to był tylko seks, byłoby cacy. Myślę, że na tym również zależało reżyserowi, żeby to pokazać. Summer "rehabilituje" się mówiąc o swojej nowej miłości, ale to jest tylko zimny prysznic dla Toma. I tylko jeszcze gorzej o niej świadczy. Jej podejście jest identyczne ze stereotypowym podejściem mężczyzny "który nie chce nic więcej od związku", a nawet gorsze - bo dokłada do tego emocjonalne przywiązanie. Summer jeśli czekała na miłość, a Tom nią nie był, powinna była powiedzieć mu wcześniej. Ja nie muszę z kimś iść do łóżka, wyjawiać sekretów, "wpuszczać do mojego świata" i udawać zakupów w Ikea żeby być pewnym, że to nie moja przyszła żona ;)
Oczywiście, że Summer nie była bez winy. Zwodzenie Toma było z jej strony okrutne i bardzo egoistyczne.
Summer nie mogła powiedzieć Tomowi, że czekała na miłość, bo na nią nie czekała.
Scena jak mała Summer obcina swoje włosy i narrator mówi, że Summer bardzo je lubi, po czym, że obcina je bez żadnego żalu poniekąd ją podsumowuje. Po rozstaniu jej rodziców zamknęła się na wszelkie silnie emocje dotyczące związków międzyludzkich. Odcięła się od silnych uczuć, nie może więc zostać znowu skrzywdzona. Ale w efekcie, nie może też poczuć miłości. Nie pozwala sobie na to. Założyła na siebie pancerz. Który Tom powoli kruszył, ta znajomość "odblokowała" Summer.
Chociaż oprócz tego, co w pewnym stopniu tłumaczy ją i jej zachowanie, trzeba zauważyć cechy charakteru Summer: robiła zawsze to, co chciała, nie liczyła się z innymi. Choć ostrzegała Toma, że się nie zakocha, fałszywie karmiła jego nadzieje.
I z drugiej strony on łapczywie je połykał.
Obraz Summer w oczach Toma znacznie różnił się od rzeczywistej dziewczyny. Choćby scena w barze gdzie Tom mówi o tym jak nie podoba mu się teraźniejsza kobieca moda, po czym wspomina, że podoba mu się styl Summer, zirytowana dziewczyna głośno mówi o tym, że ma inny gust, niż mu się wydaje. Chyba właśnie tego Summer nie była pewna z Tomem, czego była pewna z mężczyzną, którego poślubiła- zdawała sobie sprawę, że Tom nie chce jej poznać, tak naprawdę. I że w pewnym momencie w końcu uświadomi sobie, że Summer nie jest tą, za którą ją brał.
Tom był zbyt intensywny, Summer zbyt apatyczna.
Oboje moim zdaniem dobrze wyszli na tym spotkaniu,chociaż dla Toma ta lekcja była zdecydowanie bardziej bolesna.