Interesujący film, choć polskie tłumaczenie tytułu jest tragicznie nieudane i wprowadzające w błąd. Nijak się nie ima fabuły filmu i odstrasza.
Szczerze mówiąc zastanawiałam się, jakby to lepiej przetłumaczyć. Taka gra słów wcale nie jest prosta do przełożenia :)
Mhm, pod warunkiem, że cały film bohater zwracałby się do tej dziewczyny per "Lato". Aha, no i do tej na końcu "Jesień" :) Pomysłowe imiona jak na polskie warunki, nie sądzisz?
Tak. Podałem IMO najlepszą możliwą opcję tłumaczenia czegoś co, jak powiedziałeś, ciężko przełożyć. Nie twierdzę że moja wersja jest idealna, ale chyba lepszej się nie wymyśli.
Ja myślę, że oryginalne tłumaczenie będzie lepsze od tego, co proponujesz, bo trafia do polskiego odbiorcy mniej-więcej. Nie sztuka przetłumaczyć słowo w słowo ;)
A może po prostu "500 dni"? :) nie wiem, też mi się to tłumaczenie średnio podoba, ale w sumie ciężko wymyślić coś lepszego.
Ach, filmwebowi Janusze języka angielskiego! <3
The Silence of the Lambs - tytuł pl "Milczenie Owiec" tł. dosłowne: "Cisza Jagniąt'
The Shawshank Redemption - tytuł pl "Skazani na Shawshank" tł. dosłowne: "Odkupienie w Shawshank"
Fight Club - tytuł pl "Podziemny Krąg" - tł. dosłowne: "Klub walk"
American History X - tytuł pl "Więzień Nienawiści' tł. dosłowne: "Amerykańska Historia X"
The King's Speech - tytuł pl "Jak zostać królem" tł. dosłowne "Przemowa Króla"
Te tłumaczenia też fatalne? Przecież POLSKI TYTUŁ ZNACZY KOMPLETNIE CO INNEGO, TO GRANDA! Podałbym tego więcej, ale zmęczony jestem, a późno już...
PS. "500 dni Lata" - dobre, pogratulować fantazji. xd
Co następne? Biografia byłego piłkarza reprezentacji Polski i do niedawna prezesa PZPN: "500 dni Laty"? :D
Wniosek? Jeśli nie da się czegoś przetłumaczyć, by nie straciło, to po co tłumaczyć?
Wiadomo, że tłumaczenie nie musi być dosłowne (i często nie jest). Jeżeli pasuje ono do treści filmu, to nie ma żadnego problemu. Przynajmniej dla mnie.
Często wychodzi to nawet na korzyść, np. taki "Podziemny krąg" moim zdaniem brzmi o wiele lepiej niż "Klub walki". I też bardzo dobrze oddaje istotę filmu.
Przy "The silence of the lambs" - "Milczenie owiec" ta zmiana w tytule jest tak mało istotna, że naprawdę nie rozumiem, czemu podałeś to tutaj jako przykład. Znaczenie jest takie samo, chodzi po prostu o to, żeby lepiej brzmiało.
Ale w przypadku "500 dni miłości" brzmi to jak tytuł podrzędnego romansidła, a przede wszystkim nie pasuje do fabuły filmu, jak zauważył już wcześniej autor wątku.