Nie jest to mój ulubiony film Ozona, ale z racji dość prostej i ciekawej fabuły lubię do niego wracać. Tym razem oglądałem go pod kątem "8 piosenek". Wykonania i emocji jakie niosą. Są kawałki spokojne, są też nieco bardziej żywiołowe. W jakiś sposób powiązane z sensem fabuły (ach gdybym tyko znał ten francuski...). Śpiewane trochę odmiennie od oryginałów, ale za to w ciekawy sposób. I tak sobie myślę i myślę, którą z nich wybrałbym jako najlepszą?
Dla mnie "the best" jest ta śpiewana i zinterpretowana przez Emmanuelle Béart!