...no i źle myślałem, bo okładka mnie zmyliła.
Dawno mnie tak żaden film nie wymęczył. Niby jest tajemnicza postać z kosą, ale tak naprawdę nie wiadomo po co, bo użytek z tego narzędzia robi dopiero na samym końcu i ogólnie w tym filmie nie chodzi o morderstwa, a o ukazanie perypetii mieszkańców.
Mamy więc wredne babsko, które dzwoni co chwilę po szeryfa, bo dzieciaki niszczą jej ogród, mamy faceta którego chcą wywalić z mieszkania, jest też para kochanków i inne tego typu bzdety, które wleką się przez cały film.
Dałbym 1, bo to było straszne nudziarstwo, ale podciągam oczko w górę za scenografię (w tym kostiumy), gdyż rzeczywiście można było poczuć lata 20-te.