Nie jest to może najgorszy film jaki widziałem, ale takie nagromadzenie nonsensownych
rzeczy ostatnio widziałem chyba w "28 tygodni później".
Fajne zdjęcia i nic poza tym.
ok :) Zacznę o tego największego, który jest jednym wielki WTF:
-co robi córka serbskiego zbrodniarza wojennego zakopana w szkockim lesie? Film sugeruje, że jest ubrana w mundurek, wiec pewnie porwana se szkoły. No ale jakby chodziło w Wielkiej Brytanii do szkoły to raczej umiała by powiedzieć parę słów po angielsku, prawda? Porwali ją z Serbii? Ciekawe jak ją przetransportowali do wyspy, chyba w kontenerze...
-Rozdzielenie dwójki wspinaczy. Grupa z dziewczynką idzie okrężną drogą (chyba 25km), a Alison i Rob chcą zjechać z tej skarpy i mieć tylko 5km do miasta. Rob spada, Alison też, mały blackout, wstaje i spotyka się z pozostałą grupą jak gdyby nigdy nic. Przecież oni mieli iść dookoła, a tu nagle się spotykają. Cud? 25km to naprawdę spora odległość, a ile ona mogła tam leżeć.
-Generalnie te spotkania, które następują zaraz po rozdzieleniu też są ciekawe. Potwornie ogromny las, każdy rozbiega się w swoją stronę i zawsze spotykają się w jednym miejscu. Istni mistrzowie nawigacji.
-Jeszcze powracając do zjazdów z "devil dropa". Każdy wspinacz wie, jak ważny jest węzeł na końcu liny. Szczególnie jak się wie, że lina jest za krótka. Ekipa, która to kręciła wydaje się być ogarnięta w tym temacie ("EigerWand Media" nie wzięło się przecież z fascynaci hawajami...) a jednak zastosowała taki trick. Trochę śmiesznie moim zdaniem, bo zawiązać węzeł to kilka sekund, a bez niego potem są wypadki.
-Porywacze zawsze znajdujący uciekający, po chwili ich gubią i znowu ich znajdują. Scena z kłusownikami chyba nie wymaga komentarza. Na początku fajnie, bo zaskoczenie, ale sama scena idiotycznie skonstruowana. Porywacze-mordercy muszą kraść broń myśliwym?
-Scena jak Mark poświęca się dla reszty. Cóż za heroizm, ale jak oni tak szybko zrobili taką lalkę? Porywacze byli już całkiem blisko. Kilka sekund, czary mary i laka gotowa a Mark biegnie :)
-Scena z policjantem. Wpada trójka poobijanych bohaterów, mówią ze w lesie były 3 morderstwa, porwanie, a gliniarz idzie im herbaty zaparzyć i czeka na kolegę. Cóż za gościnność :D
-Jak Ed zostaje zastrzelony. Ta scena to majsterszczyk absurdu. Skąd Ci bohaterowie znowu znaleźli się wszyscy w jednym miejscu, w jednej ciemnej alejce, każdy każdego widzi pierwszy raz na oczy, wszyscy strzelają. Jaja na maksa.
-strzał grubasa w przechodnia definiuje, że film przestał aspirować do bycia dobrym filmem, a skupia się na taniej i głupiej rozwałce.
-Scena jak Alison opuszcza dziewczynkę, ale sama stwierdza, że pierwsze piętro to za wysoko i woli zaczadzić się na śmierć w pokoju, zamiast wyskoczyć i się uratować. I ta muzyka i te zwolnienie czasu akcji! Proszę was, śmiech na sali.
I to tylko te najpoważniejsze, jest wiele innych rzeczy, które nie powinny mieć miejsca (dachu ze snajperką w idealnej pozycji strzeleckiej jak najlepszy strzelec wyborowy etc).
Film jest po prostu słaby i nie trzyma się kupy, piękna sceneria i ładne zdjęcia nie są w stanie go wybronić.
no cóż ... coś tam się zgodzę . Niech Ci będzie :D
Po,ysł na film jest okej , wykonanie trochę gorsze , ale jak dla mnie film do jakiś super najgorszych nie należał .
dodam jeszcze kolejny absurd, Alison minęła kuźwa 10 noży wiszących na ścianie w kuchni tego kolesia z miasta.... trochę dziwne
No dobre było też jak snajper z dachu sąsiedniego budynku zestrzelił lampę na suficie w komisariacie mieszczącym się na parterze. Podkręcił kulę jak w Wanted? :]
Te "pierdoły" jak mówisz definiują cały film, który jest totalną szmirą! Ja bym znalazł jeszcze więcej takich smaczków, ale nie chce mi się już ich wypisywać. Tylko ... o co tak naprawdę chodziło w tym filmie? I jaki związek ma tytuł z tym co się działo w filmie? Ktoś może z bardziej ogarniętych widzów może mi to wytłumaczyć?
Jedyne na co mógłbym zwrócić uwagę to miłe dla oka krajobrazy, trochę przynudzająca, ale nienajgorsza muzyka.
Troszkę tylko, ale troszkę podobny do ... http://www.filmweb.pl/film/Las+cieni-2006-249024 ale "Las Cieni" to majstersztyk (chociaż bardzo dużo błędów tam popełniono) w porównaniu do "A lonely place to die (from boredom)".
Na takie " pierdoły" to uwagę zwracają tylko wychowane na TVNie pierdoły. Ty nie chcesz szukać smaczków, tylko się przyczepić do nieistotnych drobiazgów.
Film definiuje przede wszystkim klimat. A ten był.
To jest dobre kino na przyzwoitym poziomie.
"Film definiuje przede wszystkim klimat." - masz rację, a klimat definiowany jest właśnie przez takie niedorzeczności występujące w scenariuszu.
Możesz coś jeszcze powiedzieć o klimacie, niż tylko stwierdzić, że "był"?
Za późno niestety. Twoja szansa przepadła :) Szczerze jednak wątpię w Twoje możliwości.
Jaka szansa? Na co za pózno ? Przestań bredzić misiaczku.
Tutejszy plankton we wszystko wątpi. Takie czasy.
Takie czasy, że ludzie, którzy wygłaszają "dojrzałe uwagi" nie potrafią jednak podać odpowiednich argumentów aby je poprzeć. Zresztą potrafią tylko wyrażać się swoje uwagi w skrajnie skrótowych formach (czyt. jednowyrazowych lub ewentualnie kilkuwyrazowych). :/
Film trzeba przyznać miał sporo nonsensów. Mnie drażnił najbardziej ten z tym devils drop. Skoro zaraz się z nimi spotkała, to po co była ta cała wycieczka na skróty. Kolejnym mocno mnie rażącym "smaczkiem" było cudowne odnajdywanie się wszystkich w mieście. No chyba, ze to miasto ma tylko jedną ulicę. to by sporo tłumaczyło.
Ale mimo wszystkich dziwnych akcentów, film ma też wiele pozytywnych cech, które nadrabiają w moim mniemaniu ocenę. Zdjęcia, ciekawa muzyka, gra aktorska zupełnie dobra. Bardzo fajne zakończenie. Z reguły, reżyser chcąc zrobić ambitny film zabija wszystkich bohaterów, ot taka receptura. Praktycznie każdy tak robi, a tu mimo wszystko ich śmierć (większości) zostaje wynagrodzona obietnicą tortur porywacza. Bardzo mi to pasuje :).
w sumie masz rację, przymykałem oko na wszystko, ale strzał grubasa w przechodnia przelał czarę goryczy :P
mimo tego wszystkiego, czas przy filmie zleciał mi szybko i przyjemnie... a jak dla mnie osobiście to już duży plus...
pozdrawiam :P
Tych idiotyzmów jest więcej.Z filmu jasno wynika,że forsa przeszłaby od jednego bandyty do drugiego i wszyscy by żyli.No może porywacze by się z życiem pożegnali ale alpiniści byliby cali.Starsza para w filmie ma dziecko,które zostało z teściami.Nikt mi nie wmówi ,że ktoś będzie narażał życie dla obcego dziecka,które zostało porwane,narażając na osierocenie swojego.Po pierwszych strzałach wszyscy daliby dyla i tyle.Ojciec mysli o zmarłej żonie a nie myśli o swoim zywym dziecku.Biegnie z lalka a bandziory zamiast strzelać mu w nogi to walą w klatke ryzykując zabicie porwanej dziewczynki.Policjant nie powinien dzwonić po kolege ale od razu po kryminalnych.Uciekający nie mówią nic o tym,że sa ścigani. Najlepszym miejscem do obrony był właśnie komisariat( no chyba że składał się on jedynie z kuchni i poczekalni) a oni z niego uciekają.Dostępne radio , telefon i przede wszystkim broń..Gość zabiera klucze i wychodzi z nożem zamiast ze spluwa zastrzelonego.Kuriozum.Kobieta ważąca 2x mniej od bandziora wyrzuca go przez okno.A hasło,że pieniądze zostały przelane na konto całkowicie mnie rozwaliło.
Zgadzam się w 100% z Twoją wypowiedzią, film zapowiadał się ciekawie, przyjemna muzyka, piękne widoki, bardzo dobre zdjęcia, jednak im dalej tym gorzej; absurdalizm aż razi po oczach, jak dla mnie ta bajka wcale nie była klimatyczna ;|