Jedyny plus filmu to piękne widoki górskie. Nic poza tym.
Zgadzam się totalnie - ładne widoczki i takaż też Melissa George. Natomiast fabuła tego filmu kojarzyła mi się z nagrodami Darwina, a mianowicie z historią o kurze w studni:
"Sześć osób utopiło się, usiłując uratować kurę, która wpadła do studni. Zdarzenie to miało miejsce w Nazlat Ima-ra, trzysta siedemdziesiąt kilometrów na południe od Kairu. Pierwszy wskoczył do dwudziestometrowej studni osiemnastoletni rolnik. Podziemny prąd wciągnął go pod wodę i rolnik utonął. Według policji jego siostra i dwaj bracia, którzy również nie potrafili dobrze pływać, wskakiwali kolejno do studni, by mu pomóc, i także utonęli. Po nich z pomocą pośpieszyli dwaj starsi chłopi, ale i oni utonęli. Policja wydobyła ze studni sześć ciał oraz kurę, która przeżyła."
Poza tym film jest dość brutalny, to wyrachowane strzelaństwo kojarzyło mi się jakoś z Breivikiem (wyspa Utoya), a to nic przyjemnego.