Ciężko sympatyzować z tą lekarką z powodu jej ciągłych uśmieszków w obliczu tragedii i zamiatania pod dywan. Mam wrażenie, że dopiero śmierć psa, do której się przyczyniła, sprawiła że coś się w nie przewartościowało i zaczęła też inaczej postrzegać ludzi i wartość ich życia.