Nie jestem jakimś tam wielkim fanem Monty Pythona ale prawie wszystko z nimi oglądałem i tutaj jest zdecydowanie najgorzej. To trochę przez wiekowość filmu ale tak czy siak oceniam też ponadczasowość.
Zgadzam się! To moje trzecie spotkanie z Pythonami, po fenomenalnym Żywocie Briana i całkiem dobrym Świętym Graalu spodziewałem się czegoś równie zacnego. Niestety, ten film prawie w ogóle do mnie nie przemówił, nie licząc trzech czy czterech skeczy jest to w ogóle nie śmieszne, a wręcz... żałosne. Nie wiem, czy chęć przypodobania się Amerykanom aż tak zepsuła humor Monthych, czy też to coś innego... Ale... no cóż, nie polecam, zdecydowanie lepsze są dwa tytuły wymienione przeze mnie na początku postu. Ode mnie słabe, naciągane 4/10.
"Nie wiem, czy chęć przypodobania się Amerykanom aż tak zepsuła humor Monthych, czy też to coś innego..."
Nie możesz mówić że zepsuła, bo ten film jest starszy niż Graal i Żywot Briana.
Ale skoro Żywot Briana ma taki poziom, to ten potencjał musieli już mieć podczas robienia Beczki ;] Wiem, kombinuję :D
Słyszałeś o rybach pilotach? Nie zmieniają one kanałów , ale trzymają się blisko rekinów i żywią resztkami tego, co rekiny upolują. Twórcy tej płyty działają identycznie: korzystając z renomy Pythona sprzedają nam strzępy "Latającego cyrku".
W sumie tylko "Almost the truth" i "Personal best" wnoszą coś do tematu. A co do fabuły to polecam jeszcze:
"Sens życia" (100% Python)
"Jabberwocky"
"Eryk Wiking"
oraz serial
"Ludzka twarz"