W tym filmie poprawność polityczna Hollywood sięgnęła kolejnego zenitu. Konserwatywne siły Konfederatów zostały przedstawione jako krwiożercze wampiry i zło. Na szczęscie znajdują swych pogromców w pro postępowych światłych rycerzach Unii z północy. Ciekawe jak ten film odebrało całe południe USA?
Wydaje mi się, że trochę upraszczasz. Oczywiście, po stronie Południa walczyli również mężowie stanu, jak generał Lee, który przeciwstawił się temu, że Waszyngton narzuca jakieś prawo, a nie temu, że chcą uwolnić murzynów. Oczywiście, Północ nie miała krystalicznie czystych motywów, potrzebowali ludzi do pracy w fabrykach, najlepiej uwolnić murzynów z południa i ich pozatrudniać.
Nie mniej niewolnictwo nie było dobre i nie powinno być w żaden sposób wiązane z konserwatyzmem. Europejscy konserwatyści nigdy na pomysł niewolenia innych nawet nie wpadli.
A film to krwawa sieczka z elementami komedii. Jeżeli spodziewałeś się refleksyjnej analizy wojny secesyjnej, to przykro mi, ale tytuł jest na tyle wymowny, że...