Steven Spielberg w typowy dla siebie sposób nadmuchał balonik, z którego uszło powietrze i jego najnowszy film okazał się przekłamany i zły pod względem czysto technicznym (ocena: 1/10).
Wizerunek Abe'a uratował niespodziewanie Bekmambetow tworząc biografię godną tego wielkiego człowieka.
Brawa za reżyserię, scenariusz i grę aktorską (w tych kategoriach murowane Oskary).
Polecam.
10/10.
Osobiście nie znam za dobrze historii Ameryki i biografii Lincolna, ale wydaje mi się, że było tu kilka przekłamań. Ode mnie 8/10.
Jesteś bardzo surowy. Zgadzam się z autorem tematu jak i rzeczywistością przedstawioną w dziele Bekmamambebetowowa.
Pan też był w Nowym Jorku na pokazie przedpremierowym "Lincolna" Spielberga?
To miała być biografia, A tym czasem mamy same sceny bitew na noże czy inne pistolety plus słaba rola Daniela Day-Lewisa. A szkoda, bo świetnie zagrał w Rambo. I w dodatku to beznadziejne 3D...
Pozdrawiam serdecznie.
P.S.: Zakończenie "Lincolna" było beznadziejne. Jak on mógł zginąć na końcu?! Mam nadzieję, że Spielberg pójdzie po rozum do głowy i zmieni zakończenie na jakieś inne, bo liczę na drugą LEPSZĄ część.
mam nadzieję, że post jest żartem, podszytym ironią. ale czy naprawdę film Spielberga jest aż tak słaby?
ostatnio czytalem parę publikacji o Lincolnie, i osobiscie musze przyznac, ze nigdzie nie ma wzmianki na temat przedstawiony przez Bambetowa. zakladam, że byl to wplyw roznych elit na prase amerykanska i biografów ktozy zostali zmuszeni do pominiecia pewnych kwesti z zycia Abe`a. Szkoda, gdyz z wszystkich jego osiagniec jedyne z czego zaslynal to reklama teatru i jakas deklaracja dla afrykancow.