Absolwentka

Post Grad
2009
5,6 12 tys. ocen
5,6 10 1 12496
Absolwentka
powrót do forum filmu Absolwentka

Zaczyna się rewelacyjnie - na początek ciekawie wprowadzona bohaterka z jej osobowością i aspiracjami; całkiem ładnie to nakręcone (te a'la facebookowo-blogowe ujęcia), uroczystość rozdania dyplomów (z maksymalnie sztampowym przemówieniem), rozpierające bohaterkę entuzjazm i pewność siebie przy oglądaniu mieszkania, kubeł zimnej wody na głowę na rozmowie kwalifikacyjnej (i ta scena wejścia do budynku, czekania, samej rozmowy). Sporo w tym wszystkim ironii (która do mnie - osoby w wieku bohaterki - trafia). Dobry jest też początek "powrotu w rodzinne strony" - zwłaszcza niespodziewany początek sceny z trumnami :) (kto widział, ten wie :)). Przyjemne rozmowy z Adamem (nieźle napisane dialogi) - zwłaszcza scena w sklepie. I można byłoby jeszcze wymienić niejeden moment, tylko...

Obiecujący film od pewnego miejsca zamienia się jednak w równię pochyłę - jest coraz gorzej i coraz bardziej sztampowo i przewidywalnie - by wymienić scenę pokazywania toreb i walizek wrednej koleżance (czemu tak długo?), błyskawiczną sekwencję scen z nowej pracy (bardziej sztampowo chyba już być nie mogło - to już o klasę słabsze "Prawo ciążenia" z Lindsay Lohan jest pod tym względem ciekawsze), "miłość" do sąsiada (zaczyna się interesująco, by w typowych ujęciach z plaży osiągnąć już dno absolutne), wreszcie sam wątek uczucia do Adama - dobrze rozpoczęty, a później już kompletnie nijaki.

Odniosłam silne wrażenie, że w filmie jest za dużo różnych wątków, które donikąd nie prowadzą, a same w sobie wartości też nie stanowią. Mamy scenę z ojcem Adama, epizod z planu filmowego (a raczej - reklamowego), kota i pogrzeb kota, absurdalne aresztowanie ojca, wyścig samochodzików brata, problem z zepsutym samochodem, bardzo wredną koleżankę... i wcale na tym poruszone tematy i temaciki się nie kończą. Przez to postaci i ich uczucia stają się zupełnie płaskie (a zakończenie z wygłoszonym wprost "morałem" i epizodem a'la romantyczna komedia pomyłek jest już sztampą zupełną). Twórcy filmu nie mogli zdecydować się, w jaką pójść stronę i wyszedł dziwny trochę miks wątków romantycznych, filmu obyczajowego (obraz małomiasteczkowej rodziny skojarzył mi się, nie wiedzieć czemu, z "Little Miss Sunshine" - choć oczywiście to zupełnie nie ten poziom), amerykańskiej komedii młodzieżowej (charakterystycznie poprowadzony wątek wrednej koleżanki), kina z zacięciem społecznym. Brakuje spoiwa, którym mógłby być np. komediowy rys (film specjalnie nie śmieszy), albo po prostu bardziej pogłębionego rysunku bohaterów. W ogromnie wątków rozmywa się całość.

I żal mi, bo mam poczucie "zmarnowanej szansy" - to mógł być bardzo dobry film, a wyszedł tylko przyzwoity - ot, obejrzeć raz czy dwa razy i zapomnieć.

ocenił(a) film na 8
jms1

DOSKONALE to ująłaś! Nic dodać nic ująć :)


ps. i mi również obraz skojarzył się z LMS więc w tej kwestii nie jestes sama..

ocenił(a) film na 5
martynooos

doskonale oddałaś również moje odczucia po obejrzeniu filmu! wiele bezsensownych wątków, dobry start, zakończenie słabe. scena kiedy bohaterka podejmuje decyzje co jest dla niej w zyciu najwazniejsze, i postanawia co zrobic- długo za długa od momentu pakowania walizki