W moim odczuciu na największe uznanie zasługuje klimatyczna muzyka i zdjęcia.
Zasłużony ukłon należy się także reżyserowi, który bardzo starał się zachować prawidła obowiązujące w stanie nieważkości, aczkolwiek momentami nie do końca to się udało...
Posługując się oklepanym hasłem, należałoby również zaznaczyć, że gra aktorska w filmie jest także na wysokim poziomie. Choć to akurat zasługa głównie B. Pita, który jest obecny praktycznie w każdym kadrze i gdyby nie ten fakt, całość wypadłaby dużo słabiej... Jak to ktoś ładnie określił na forum - B. Pitt to udźwignął ;)
Mam jednak wrażenie, że w filmie zabrakło "tego czegoś", co powoduje, że po zakończeniu seansu od razu wiem, że kiedyś obejrzę dany film jeszcze raz... Może zabrakło jakiegoś niedomówienia...