Spodziewałem się czegoś w stylu Interstellar a dostałem jakieś streszczenie kilku miesięcy z życia kosmonauty któremu tatuś zwariował i chce lecieć go uratować zabijając po drodze kilku kolegów po fachu którzy mieli zrobić dokładnie to co on - wysadzić stację kosmiczną nad Neptunem. Po drodze mamy agresywną małpę, która nie ma żadnego związku z akcją, ot - taki epizod podczas podróży. Poza tym nie ma kompletnie nic, tatuś nie odnalazł żadnych obcych, impulsy które niszczą Ziemię wzięły się z uszkodzonego reaktora na stacji, tatuś kompletnie zwariował i popełnia samobósjtwo w tak głupi sposób że pociąga prawie za sobą swego syna. Potem synuś po zrobieniu wielkiego boom wraca sobie na Ziemię i żyje długo i szczęśliwie. To nic że zamordował kilku kosmonautów. Luzik. Koniec.