I to dwa razy. Pierwsze kilka minut czy minuta zapierające dech w piersi, to tyle. Reszta to popis tego jak można zmarnować pieniądze mając fajnych speców o defektów specjalnych i aktorów przejeżdżając się na infantylnym, głupim po prostu scenariuszu. Czerwienię się ze wstydu, dałem się nabrać na plewy i straciłem kilka lat temu kasę na bilety. Moje ulubione dno filmowe.