Nie wiem jak wy, ale mi z dnia na dzień, z filmu na film zmienia się pogląd na kino a przy tym na otaczający nas świat. Jak byłem mały to jak każdy dzieciak lubiłem filmy akcji i komedie. Praktycznie nic mi nie przeszkadzało w filmach. A teraz? Wszystko odwróciło się o 360?. Teraz gdy patrzę na produkcje z Segalem to czuje zażenowanie i kicz, ale słynny amerykanki bohater wypada i tak dobrze przy zestawieniu go z Chevem, głównym bohaterem ?Cranka?. Tak kiczowatej, beznadziejnie zagranej, bardzo słabej i pustej roli nie widziałem od zarania dziejów. Wiem ze to miało być kino akcji, ale bez przesady. Facet nie rozwala kilka osób w lesie jak Rambo, tutaj koleś paraliżuje całe miasto i jeszcze ta jego mimika. On miał być ten zły? O losie...Jedziemy dalej. Jak film może być co najmniej średni, jak scenariusz to jedno wielkie nieporozumienie. Cała fabuła nie trzyma się kupy, jest śmieszna i durna do potęgi ?entej. Kolesiowi brakuje adrenaliny to posuwa swoją dziewczyny na oczach Chińczyków, gdy ona stoi odwrócona, on 2 metry od niej załatwia 3 czy 4 kolesi, a ona nie ma o tym nawet bladego pojęcia. Takie sceny to typowy polski kicz, ale w wydaniu amerykańskim. Montaż i zdjęcia niby z założenia miały pasować do szybkiej akcji i nie powiem bo pasują....ale wcale to nie znaczy że są dobre. Mark Neveldine i Brian Taylor chcieli chyba stworzyć coś na podobieństwo ?Człowieka w ogniu?, ale nie wyszło im to najlepiej.
Jak dla mnie, człowieka, który raczej stara się omijając sensacje i filmy akcji był to cios poniżej pasa...2/10