Zgadzam się ze wszystkim, co powyżej. Nie, nie ze wszystkim. Zakończenie było dupne, a sam skok z helikoptera, w czasie którego nasz Jason zdążył nie tylko zabić przeciwnika, ale też zostawić swojej dziewczynie wiadomość był po prostu komiczny, a nie tragiczny. Zresztą scenarzyści chyba nie silili się na żaden tragizm sytuacji głównego bohatera - napisali coś, czego nie można nazwać nawet fajnym opowiadaniem, a co dopiero materiałem na film. Jason Statham - nie wiem, co on robi w tym żałosnym filmidle; wolę oglądać go w "Transporterze" lub w świetnym "The Bank Job", bo tutaj robi z siebie pośmiewisko. Nie rozumiem też, skąd tak wysoka ocena w tak szanowanym serwisie - prawie "8"? Ja daję 2.

eee...bez przesady.To film akcji,trudno oczekiwac,ze bedzie mial jakies przeslanie albo dawal widzowi do myslenia.Jak kazdy tego typu film ma byc obejrzany w kinie lub na DVD i tyle...potem mozna po roku wrocic do tego jak ma sie wolne 2 godziny.Ja osobiscie wole takie filmy jesli mam ochote na akcje niz prawdziwe gnioty o 007 czy, niby zajebiste a jednak okazujace sie koniec koncow porazka,filmy ze Snipes`em albo L. Jacksonem.

Ja też lubię filmy akcji, ale bardzo nie cierpię jak robi się z tego męczące widowisko, gdzie kamera lata z prędkością światła w te i we wte, aż oczy bolą. Dobry film akcji to dla mnie taki, gdzie widz trzyma kciuki za bohatera i kibicuje mu, oglądając jak wykańcza przeciwników, ale i sam obrywa, gdzie jest zaskakiwany, zadziwiany, ale by było też troszeczkę miejsca na psychologię. Troszeczkę. A nie co w "Adrenalinie", gdzie wszystko pędzi na złamanie karku. Dlatego to jest kiepski dla mnie film.