Piękny, wielowymiarowy film na pograniczu realności i poezji, ale takie przecież są wspomnienia. Swoją estetyką przywiódł mi na myśl kino Alice Rohrwacher, powoli, subtelnie wyłaniające sensy i znaczenia. Jestem pod wrażeniem, jak wiele uczuć ten film wywołuje, a także jak te pojawiąjące się wrażenia mogą być skrajne, oraz jak duże znaczenie w interpretacji tego filmu ma właśnie ta skrajność. Nastrój niepokoju i przeczucie nadchodzącej katastrofy w zasadzie mnie nie opuszczały od początku, a przecież uczucie wakacyjnej błogości było dominantą tego filmu. Wielkie tematy aplikowane przez drobne gesty. Uważny i cierpliwy widz będzie w pełni usatysfakcjonowany. Z niecierpliwością czekam na kolejny film Charlotte Wells, a Paulowi Mescal życzę w pełni zasłużonego Oscara.