Przypomina opowiadany komuś sen - "palmy, te palmy szumiały tak złowrogo, a potem nagle byłem w sklepie z dywanami, było mi smutno, a potem cięcie i jestem w basenie". Nikt nie lubi słuchać czyichś snów. Tak samo nikt nie lubi oglądać czyichś wspomnień; nie wątpię, że dla autorki było to fenomenalne przeżycie (tak, jak dla osoby opowiadającej sen), ale ja chcę już tylko, żeby skończyła tę opowieść. Nuda. Niech ktoś w końcu krzyknie, że król jest nagi.
Abstrakcją wydaje mi się wydawanie tysięcy na odtworzenie nagrań z dzieciństwa. Wyobrażam sobie, że inscenizuję te pasjonujące filmiki, które nagrywałam starym cegło-alcatelem w latach 2000. Może jako zlepek autentycznych nagrań miałoby to jakąś wartość - odtwarzanie ich ma tylko kwaśny posmak "naturalności". Dodajmy niepokojącą muzykę i zrobione.
Na marginesie - w ogóle nie porwał mnie czar nostalgii, bo nie czuję pseudo-biedy "nie mogę sobie pozwolić na opaskę all-inclusive i nie kupię dywanu za 850 funtów", podczas gdy w Polsce w tym samym czasie (moje wspomnienia) największą atrakcją jest jak ojciec załatwi wyjazd nad jezioro pod miastem, podczas którego będziemy jeść konserwy i oglądać bajki we wspólnej świetlicy. Faktycznie, egzotyczne wakacje w kurorcie z animacjami w latach 90/00, to prawdziwy upadek finansowy.
Zgadzam się w zupełności. Bardzo chciałem lubić ten film, bo ma on ku temu wszelkie predyspozycje, ale już mniej więcej w połowie czuć, że uczestniczę w czymś surowym, nieprzemyślanym i nieprzepracowanym. Ten film nie wnosi absolutnie nic do dialogu na temat problemów jakie dotyka. Jest to chłodne spojrzenie na zaistniałe fakty.
"nikt nie lubi oglądać czyichś wspomnień". Jeśli coś piszesz, to pisz w swoim imieniu. Film nie musi ci się podobać, ale z twoich słów wyłania się osoba w jakimś zaprzeczeniu, totalnie pozbawiona kontaktu z emocjami. No cóż, współczuję. Bez odbioru.
Z twojej wypowiedzi wyłania się osoba z jakimś urojeniem, totalnie przekonana o tym, że potrafi ocenić inteligencję emocjonalną rozmówczyni na podstawie jej recenzji filmu. No cóż, współczuję. Bez odbioru :)