No to tak: wszystko w sumie prezentowało sie ok. Razil mnie jedynie ten pieprzony amerykanski patriotyzm, ktory jest zaznaczony w 90% filmow produkcji usa. Dziwie sie, ze nie bylo jakze czestego pokazywania flagi co zdaza sie czesciej, niz pokazywanie cyckow w japonskich produkcjach. Mam jeszcze zastrzezenia do meksykanskiego generala - Santany. Nie wiem jak mozna tak sprataczyc bitwe. Rozumiem - bitwa o Alamo - wielotysieczna przewaga, poswiecenie setki ludzi ( mial przedciez ciezkie dziala ). Santana widocznie, chcial pokazac na co go stac. Ale za to nieruzmiem kompletnie ostatniej bitwy. Jak mozna przejebac w 18 min. Pozycja obronna Meksykanow byla do dupy. Nie wiem jak chcieli sie bronic, ale chyba im nie wyszlo. ( 18 min????????? ). General Santana okazal sie jednym wielkim debilem. Ciekawe czy dalej maja takich generalow. Gra aktorska OK. Spodobal mi sie Patrick Wilson, grajac na poczatku cipkowatego (pod)pulkownika, pozniej zyskajac respekt wsrod pobratyncow. Ogolnie mi sie podobal. Wystawiam 8. cya