Coraz rzadziej sięgam po horrory z ostatniej dekady, ale DVD z "Alice In Murderland" dostałem od kumpla za darmo, zatem czas najwyższy było je obejrzeć. Pamiętam, że widziałem ongiś niskobudżetowy slasher Dennisa Devine'a "Dead Girls" z 1990 roku i na tym moja znajomość filmografii tego pana się kończy. Krótko o fabule tego słabiutkiego slashera: w celu celebracji 21-ych urodzin Alice grupa jej przyjaciółek postanawia urządzić przyjęcie tematyczne związane z "Alicją w krainie czarów" Lewisa Carrola. Ma się ono odbyć w niesławnym Glass House, gdzie została przed laty zamordowana matka Alice. No, jak miło. :-) Wymogi: każdy ma się przebrać w strój ulubionej postaci z "Alicji", zero chłopaków i telefonów komórkowych. Okazuje się, że na miejscu czyha morderca w stroju smoka Jabberwocky i zaczyna po kolei mordować głupawe nastolatki... Nudnawy i przegadany slasher z kilkoma tanimi scenami gore. Zero wysiłku ze strony reżysera, aby wykreować choćby namiastkę grozy/suspensu. Kiepsko sfilmowane, by nie rzecz żenujące sceny morderstw, znudzone aktoreczki na najnudniejszym przyjęciu wszechczasów, mnóstwo absurdalnych scen. Litościwie dam 4 na 10, ale do króliczej nory z "Alice in Murderland" (fajny tytuł swoją drogą).