Autorzy tego "hiciora" wzorowali się na filmie "Krzyk" ("Stab") - niestety bardziej to przypomina przedstawienie teatralne niż film. Jest kilka ładnych dziewuch i tyle pozytywnego można o tym "dziele" powiedzieć. Reszta jest milczeniem.
Odsuwając na bok kwestię treści tego obrazu można stwierdzić, iż całość sprawia wrażenie, jakby kilku niedouczonych studentów szkoły filmowej postanowiło nakręcić coś w rodzaju pracy dyplomowej mając do dyspozycji amatorską kamerę, wiadro czerwonej farby, kilogram podrobów ze sklepu mięsnego oraz budżet w wysokości 100 dolarów.
Wyszedł im taki właśnie koszmarek, od których roi się Youtube. Jedyna różnica polega na długości - zamiast kilku minut mamy tu prawie półtorej godziny szmiry w stylu Uwe Bolla nadającej się co najwyżej do torturowania teściowej (o ile uda nam się ją zmusić do oglądania tego czegoś).