PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=465818}

Alicja w Krainie Czarów

Alice in Wonderland
7,1 367 663
oceny
7,1 10 1 367663
5,3 33
oceny krytyków
Alicja w Krainie Czarów
powrót do forum filmu Alicja w Krainie Czarów

Postać kapelusznika przykuła szczególnie moją uwage,dużo bardziej niż sama główna bohaterka Alicja,którą
zagrała Mia Wasikowska.
Depp idealnie wcielił się w role, jego gra aktorska tutaj była wręcz cudowna dla mnie, bardzo intrygująca i
ciekawa.
pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
tworzywo__sztuczne

Moim zdaniem nic szczególnego. Generalnie wszystkie postacie były nijakie. Reżyser dostał bardzo ciekawych bohaterów i byłam szczerze przekonana że doda do nich coś od siebie. Ale nie- co gorsza zostały one brutalnie upłycone, znormalizowane i odbaśnione. Wyglądało to tak jakby Burton wysłał te kolorowe, tajemnicze, fascynujące postacie znane z książki na leczenie środkami odurzającymi. W efekcie wszyscy snuli się jak muchy (szczególnie Biała Królowa przedawkowała), ich zachowania, dialogi nie były nieprzewidywalne, ironiczne, śmieszne intrygujące czy zastanawiające. Spodziewałam się czegoś bardziej odjechanego, karykaturalnego, surrealistycznego. Jedyna postać która „daje radę” swoim zwariowaniem to Marcowy Zając.
<br> Co do samego Kapelusznika- największe rozczarowanie od czasów kamienia łupanego. Depp który miał dać najwięcej magii absolutnie mnie zawiódł. Jak dla mnie postać była nudna, smętna, bez wyrazu i niestety Johnny niewiele zrobił żeby wyratować swojego Kapelusznika. ;(

ocenił(a) film na 10
lady_of_the_flowers_1891

Powiem tak.
Do bajki "Alicja w krainie czarów" trzeba dorosnąć i zrozumieć jej sens czyli o co w niej chodzi.
Ale pomogę Ci w tym trochę.
Miałaś kiedyś sny? Wygląda na to, że nie, albo po prostu ich nie pamiętasz, nie szkodzi, to się zdarza.
Sny to twory naszej wyobraźni, to rzeczy które dzieją się poza naszą świadomością i są nad wyraz wyimaginowane i dziwaczne..ale w śnie człowiekowi nie przeszkadza na przykład to że na co dzień normalnie wyglądający szef czy nauczyciel nosi teraz opaskę na oku i wyrosło mu kilka nowych par rąk, że rozmawiamy ze zwierzakiem, czy przytulamy kogoś kto jest oddalony od nas o tysiące mil, a mimo tego widzimy go wyraźnie, słyszymy, czujemy jego zapach...
Alicja trafiła do krainy snów - jak można to było zobaczyć w pierwszej części (bajce), kiedy budzi się z niego w końcu.
I ten cały świat jest właśnie krainą snów/czarów... dlatego wszystko jest tam dziwne, nienaturalne, nienormalne... Stąd ta masa kontrastujących ze sobą kolorów (chociaż niektórzy mają sny w odcieniach szarości, większość ma w kolorze), dziwnych słów, zawiłości treści w filmie...
Bo w snach nic nie jest proste, normalne i jasne, często budząc się zastanawiamy się czy treść naszego snu coś oznacza...
I w tym filmie zostało to niesamowicie oddane, a postać Kapelusznika jaką wykreował Johnny Depp, była urzekająca. Jego szaleństwo, masa uczuć spontanicznych i wesołych, ale też melancholii i smutku, po tym co przeżył przecież nie można się mu dziwić..
I to uczucie kierowane przez niego w stronę Alicji...myślę, że ona to widziała i czuła to samo, bo przecież nie pożegnała się z nim...może żeby nie płakać...
Normalnym ludziom też to się zdarza, że w śnie kogoś widzimy, kogoś bliskiego sercu, a jednak gdzieś w środku czujemy, że to wkrótce się skończy...i kończy się...nagle...a potem zostaje taki mały smuteczek i pustka, z nieznanego powodu...bo najczęściej tego nie pamiętamy...

Ten film na prawdę urzeka, tylko trzeba go poczuć sercem, a nie chłodnym okiem, czekającym tylko na szybką akcję, prosty lecz nie zbyt banalny scenariusz, burzliwy romans i "wszyscy żyli długo i szczęśliwie"...

Barton jest mistrzem w swojej sztuce, ale do jego zrozumienia naprawdę trzeba serca...

Przypomnij sobie swoje sny, twoją dziwaczną krainę w której bywasz co noc, odpręż się,popatrz na to jakby to był Twój sen... i wtedy oglądnij ten film jeszcze raz, na spokojnie,a myślę że zmienisz zdanie...:)

Serdecznie pozdrawiam..

ocenił(a) film na 6
Paullisia

Zupełnie mnie nie zrozumiałaś :)
Nie oczekiwałam szybkiej akcji, prostego scenariusza, czy burzliwego romansu. Czekałam właśnie na obraz jak ze snu, totalnie surrealistyczny, oswobodzony z wszelkich granic, pozbawiony w pewnych momentach spójności i konsekwencji. Słowem chciałam zobaczyć Tima Burtona w tym co robi najlepiej. Tymczasem nie mogę pozbyć się wrażenia że dostałam obraz Burtona przysypany 2 kg cukru pudru i przełożony 3 warstwami disnejowskiego kiczu i brakiem oryginalności. Baśniowo, cukierkowo, kolorowo, surrealistycznie, wciągająco, ale brakuje połączenia tego z mrocznością, tajemnicą, brudem- przecież ten reżyser potrafi tworzyć takie połączenia jak nikt inny, dodatkowo do tej historii zdecydowanie pasowałoby to.

W sumie nie chce się tutaj rozwodzić i wchodzić w szczegóły bo wyszedł by z tego kosmiczny monolog ^^ Napiszę tylko że dla mnie postacie i obraz były zbyt mało interesujące i surrealistyczne, a fabuła za bardzo „trzymała się kupy” (to miał być sen- a jak napisałaś w snach nic nie jest oczywiste). Pewnie moja surowa ocena spowodowana jest tym że bardzo długo czekałam na ten film (uwielbiam kino Burtona i samą opowieść o Alicji) i w sumie nie dostałam tego czego się spodziewałam.

ocenił(a) film na 7
lady_of_the_flowers_1891

a ja się zgodze, że najbardziej Burtonowski był Marzowy Zając. Depp był urzekający ale bez rewelacji. Natomiast jego charakteryzacja - bajeczna!

ocenił(a) film na 10
lady_of_the_flowers_1891

Do lady_of_the_flowers_1891.

Może film nie jest typowo Burtonowski (jak np. Sweeney Todd, który nawiasem mówiąc bardzo mi się podobał) ale był taki nietypowy, może i Disney'owy ale z widocznymi elementami Burtona...może to też przez nietypową powieść jaką ogólnie jest "Alicja ...".
Po przeczytaniu tamtego Twojego komentarza, miałam wrażenie, że to kolejny pseudokrytyk, (nie będę cytować, tylko wrzucę tutaj link do mojego komentarza w którym jest napisane o jakich ludzi mi chodzi, jeśli chcesz to zajrzyj:
http://www.filmweb.pl/topic/1254488/Do+tzw.+%22krytyk%C3%B3w%22+anime.html ),
a że film mi się bardzo spodobał, to pomyślałam sobie, że jak to jeszcze dziecko to po przeczytaniu i oglądnięciu drugi raz z innym nastawieniem zmieni zdanie (i może akurat uda mi się uchronić jedno istnienie od wszechogarniającej głupoty^^) ale teraz po tym jak odpisałaś to widzę że na szczęście nie jesteś jedną z tych "zmór forumowych"!!
Z czego się bardzo cieszę, im więcej rozsądnych ludzi tym łatwiej z kimś się dogadać:)
(po wiecznym czytaniu tych wszystkich komentarzy pseudokrytyków, człowiek robi się bardziej podejrzliwy^^ hehe)
Także pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia, może w jakimś innym temacie;)


Ps. A co do tmkstepien to nie będę wchodzić z Tobą w żadną konwersację, bo nie mam w zwyczaju tracić czasu na rozmowy z ludźmi typu "WTF". Oni bawią jedynie obserwowani z boku, a uczestniczenie w rozmowie z taką osobą zaledwie nudzi i zniesmacza, więc nie musisz się wysilać, żeby mi coś odpisać..
Powiem tylko, że o ile dobrze pamiętam to w szkołach nie zadają wypracowań na 20 słów, bo więcej ma nawet Twój inteligentny i kulturalny komentarz.

ocenił(a) film na 6
Paullisia

odnośnie pseudokrytyków- każdy ma prawo wyrażać swoje zadanie, nawet jeśli nie jest ono poparte argumentami merytorycznymi. W końcu to forum filmowe, a z filmami bywa tak że czasem nie podobają się/drażnią nas bez konkretnych powodów. Jednak zgodzę się że wypowiedzi typu "nie lubię anime" są irytujące, nie wnoszą nic do dyskusji więc lepiej żeby ich nie było.

Wracając do "Alicji"- obejrzałam jeszcze raz i chyba w końcu wiem czego brakowało mi w fabule. Burton w swoich filmach pokazuje historię bogatej, oderwanej od rzeczywistości, lekko zwariowanej postaci i jej konfrontację z smutną rzeczywistością. Tutaj było tego mało- niby historia Kapelusznika jest przejmująca, ale wydaje mi się że jest opowiedziana zbyt ogólnie i nie jest dostatecznie przepełniona emocjami.
Generalnie szaleństwem jest doszukiwać się takich rzeczy w filmie który ma kategorię wiekową +10, ale przecież w "Fabryce Czekolady" Timowi udało się tak właśnie opowiedzieć o Willim mimo że to był potencjalnie film dla dzieci ;)

Pozdrawiam

lady_of_the_flowers_1891

Mam podobne odczucia co lady_of_the_flowers_1891.

Moja ulubiona książka jest dla dorosłych, a film raczej dla dzieci.
Kapelusznik jest wymarzonym przez Alicję narzeczonym i jest na tyle tylko szalony, żeby zauroczyć dorastającą panienkę.
Alicja parę razy robi streepteese, żeby zauroczyć chłopców.No i biedny zając samotnie próbuje ratować sytuację.

Paullisia

idealnie to ujęłaś :D

ocenił(a) film na 6
lady_of_the_flowers_1891

zgadzam się z Tobą w zupełności. Postacie faktycznie mało dynamiczne, bez wirtuozerii aktorskiej (z wyjątkiem Helenki Bonham Carter). Kapelusznik - taki sobie. Reszta - taka sobie. Kot mnie jedynie ujął :)

lady_of_the_flowers_1891

"Daje radę"? To, co pokazał Marcowy Zając w tym filmie było mistrzostwem. Nigdy dotąd nie widziałem postaci tak autentycznej, szczerej i wzruszającej. Każdy jego gest i każde słowo budziło całą gamę uczuć trudnych do skonkretyzowania w chwili obserwacji tego niezwykłego bohatera, a nawet i po. To jego zakłopotanie, gdy zbliżał się Skazeusz... figlarny śmiech i gesty, gdy jego szaleństwo najbardziej dawało o sobie znać... To za jego sprawą ożywiłem się w czasie seansu i jeszcze teraz za każdym razem, gdy widzę sceny z jego udziałem nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
Choć polscy dubbingowcy całkowicie dali ciała, z Pazurą na czele (co jest niestety raczej charakterystyczne dla dubbingowanych filmów z żywym aktorem), to zając jest wyjątkiem (chyba właśnie dlatego, że był animowany).

Kapelusznika nie skomentuję, bo był całkowicie bez wyrazu. Niczego innego zresztą po Deppie się nie spodziewałem.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1
tworzywo__sztuczne

Matko! To jest kino dla masowego widza, a wy robicie z tego jakiegoś Bergmana. Nie, do tego filmu nie trzeba dorastać. Przesłanie nie dość, że było proste, to jeszcze wypowiedziane wprost. Dosłownie wprost, bo było zawarte w dialogach ("Tylko szaleńcy są coś warci", "To twoja decyzja, nie możesz robić tego czego od ciebie oczekują"). A poza tym jeżeli ktoś jeszcze raz powie, że Burton jest geniuszem, to niech się zorientuje, że jest on bardzo nierówny. Robi filmy świetne, ale też beznadziejne. Alicja była taka sobie. Sądzę, że w tym przypadku producenci dużo namieszali. Co do kapelusznika to jak dla mnie był trochę za mało szalony. Prawdę mówiąc wcale nie był szalony. Dla mnie szalony był ten z Alicji 1951r. Tym filmem nie ma co się podniecać. Był ładnie zrobiony. To prawda. Ale niektóre sceny były tak fatalne i banalne, że niestety chciało się wyjść z kina.

ocenił(a) film na 3
tworzywo__sztuczne

WTF, co to za laurka? W szkole Ci kazali napisać recenzję na 20 słów?? Ten film to jakieś kompletne nieporozumienie, od początku do końca, z Kapelusznikiem włącznie, rozczarowanie roku albo i dekady!!! (I pomyśleć że zamiast na to mogłem iść chociażby na "Autora widmo" :(( )

tworzywo__sztuczne

Dziękuję >:3

tworzywo__sztuczne

Jak dla mnie Szalony Kapelusznik (i nie tylko) był ciekawszy w animowanej wersji z 1951.

W ogóle to chciałbym wiedzieć, dlaczego ten film ma znacznie więcej ocen niż disneyowski klasyk o tym samym tytule. Jako dzieciak uwielbiałem kreskówkę, i w sumie nadal uważam ją za całkiem dobrą, a ten film aktorski to jakieś popłuczyny.

Generalnie uwielbiam Tima Burtona, ale nie wtedy, kiedy robi remake czy reboot.

Trojden

Chyba nie sądzisz, że dzieci wychowane na doskonałych wizualnie animacjach, powstałych w ciągu ostatniej dekady, docenią film sprzed ponad pół wieku? Większość z nich pewnie nawet nie słyszało o "Alicji..." z 1951 roku :)

Zloty_Deszcz

Skąd to stwierdzenie? Animacje Disneya są doskonałe wizualnie od 1937 roku, gdy powstała "Królewna Śnieżka". Ja dorastałem w latach 90., a jednym z pierwszych filmów, jakie w życiu widziałem, był "Piotruś Pan" z 1953. A także "Dumbo" z 1941, "Pinokio" z 1940, wspomniana "Królewna Śnieżka", "Śpiąca królewna" z 1959, "Alicja w krainie czarów" właśnie, choć także "Król Lew", "Piękna i Bestia", "Mała Syrenka", "Aladyn" i "Bernard i Bianka w krainie kangurów". Wszystkie te filmy widziałem w dzieciństwie, bo część miałem nagranych z telewizji na kasety wideo, na części byłem w kinie, a część miałem na oryginalnych kasetach. I kochałem wszystkie te filmy, nie widziałem żadnej różnicy między animacjami z lat 40. i 50. a animacjami z lat 90.

Rok urodzenia wcale nie decyduje o tym, jakie filmy ogląda się w dzieciństwie. Można się wychowywać zarówno na filmach z lat 90., jak i na filmach z lat 40. i 50. Nie ma w tym żadnej sprzeczności. Zresztą moi rówieśnicy w większości też znali Pinokia, Królewnę Śnieżkę, Piotrusia Pana i Śpiącą Królewnę. Czy teraz jest inaczej?

Tak samo gdy byłem w podstawówce, w drugiej połowie lat 90., poznałem Kabaret Dudek, choć ten nie istniał od 1975.

Trojden

Miałem tu coś innego na myśli. Oczywiście, że tamte filmy są doskonałe, ale to nieco inny poziom niż bajki, które robi się obecnie. Nie chodzi tu tylko o ich wizualną stronę, ale i o muzykę, dubbing, dialogi itd. Nam, urodzonym w latach osiemdziesiątych te filmy pasują, bo wiele z nich oglądaliśmy po kilkadziesiąt razy jako dzieciaki i są one dla nas cenne chociażby przez sentyment. Ale ludzi urodzonych po dwutysięcznym roku już takie animacje jak "Alicja w Krainie Czarów" czy "Królewna Śnieżka" sprzed kilkudziesięciu lat raczej nie urzekną, bo te osoby są przyzwyczajone do trójwymiarowej animacji robionej komputerowo, czystego obrazu i dźwięku oraz współcześnie brzmiących aktorów, którzy nie mówią "l" zamiast "ł" (jeżeli wiesz, co mam na myśli).

Masz jakieś dziecko w rodzinie? Puść mu "Alicję..." z 1951 i na przykład "Jak wytresować smoka" albo "Potwory i spółka". Zobaczysz, że te ostatnie bardziej mu się spodobają.

Ale nie dotyczy to tylko dzieci. Wśród dorosłych (oczywiście nie wszystkich) na pewno dałoby się zauważyć to samo. Nie będzie ktoś na siłę oglądał archaicznych animacji z lat pięćdziesiątych, jeżeli może sobie obejrzeć film w technologii 3D ze swoim ulubionym Deppem. Druga sprawa jest taka, że dawne animacje nie są w dzisiejszych czasach wyświetlane w kinach, w przeciwieństwie do całego mnóstwa produkowanych cały czas filmów. W sklepie pierwszych filmów Disney’a też nie dostaniesz już z taką łatwością jak te powstałe w ostatnich latach.

Oczywiste więc jest, że ktoś obejrzy film, o którym ciągle jest głośno w mediach, a potem wystawi mu ocenę, a nie zrobi tego samego w przypadku starego filmu, o którego istnieniu, powtarzam, może w ogóle nie wiedzieć, lub po prostu obejrzenie go nie jest dla niego tak wygodne jak sięgnięcie po jakąś supernową produkcję. Żyjemy w takich czasach, a nie innych. Gdyby w latach pięćdziesiątych istniał internet i portale poświęcone filmom, wówczas "Alicja..." i "Królewna Śnieżka" z tamtych lat pewnie miałyby tyle samo ocen, co filmy powstające współcześnie.

Zloty_Deszcz

" ludzi urodzonych po dwutysięcznym roku już takie animacje jak "Alicja w Krainie Czarów" czy "Królewna Śnieżka" sprzed kilkudziesięciu lat raczej nie urzekną, bo te osoby są przyzwyczajone do trójwymiarowej animacji robionej komputerowo, czystego obrazu i dźwięku oraz współcześnie brzmiących aktorów, którzy nie mówią "l" zamiast "ł" (jeżeli wiesz, co mam na myśli)"

Chyba że rodzice od najmłodszych lat puszczali im stare bajki Disneya, zamiast tych wszystkich animacji komputerowych. Mi jakoś jako dzieciakowi wcale nie rzucało się w uszy to jak dawni aktorzy mówili to piękne ł, jakie dziś jest spotykane chyba tylko na Kresach, choć w nowszych dubbingach mówili inaczej.

Uwielbiam Deppa i Tima Burtona, ale nie te filmy Burtona, które są remake'ami starszych produkcji (vide "Planeta małp"). Również jako Willy Wonka Depp wyglądał żałośnie, jak baba. W sklepie może nie dostanie się łatwo starych animacji, ale jak już napisałem, są przecież nagrania na wideo filmów puszczanych w telewizji na przełomie lat 80. i 90. (np. pamiętam film "Dumbo" w wersji z polskim lektorem, śp. Zdzisławem Szczotkowskim, tak samo "Miecz w kamieniu" w wersji z lektorem, nie wiem jak się nazywał (ten film nawet kiedyś puszczali u mnie w podstawówce w czerwcu, blisko zakończenia roku szkolnego)).

Jeśli ktoś nie wie o istnieniu klasyki z lat 40. i 50., to trzeba mu to pokazać, zarażać wszystkich tymi starymi filmami obficie nagradzanymi.

Trojden

Ja pitolę! Nie przytaczaj cały czas siebie i swojego dzieciństwa, tylko spójrz na to, jak wygląda ogólna sytuacja. Pewnie, że są osoby, które oglądają jeszcze produkcje sprzed pół wieku i pokazują je swoim dzieciom, ale nie powiesz mi chyba, że jest ich tyle, ilu ludzi bardziej zainteresowanych tym, co się dzieje w kinie na bieżąco?

Przyjmij do wiadomości, że wrażliwość przeciętnego człowieka (nie tylko dziecka) jest w dzisiejszych czasach zupełnie inna niż kiedyś i filmy zrobione przy użyciu nowocześniejszych środków, są dla takich ludzi najzwyczajniej w świecie atrakcyjniejsze. To, że trzeba zarażać takich ludzi klasykami sprzed lat, to już temat na inną dyskusję. W swym pierwszym komentarzu pytałeś, dlaczego "Alicja..." Burtona ma więcej ocen niż oryginał z '51 roku, więc Ci to wytłumaczyłem i nie sądzę, bym się mylił, gdyż staram się oceniać to zjawisko na podstawie tego, jakie są realia. Nagrania na wideo? Żartujesz sobie? Ilu ludzi w dzisiejszych czasach ma jeszcze odtwarzacz kaset VHS? Tylko nie pisz mi, że Ty masz.

Zloty_Deszcz

"nie powiesz mi chyba, że jest ich tyle, ilu ludzi bardziej zainteresowanych tym, co się dzieje w kinie na bieżąco?" - nie wiem, nie znam statystyk.

"Ilu ludzi w dzisiejszych czasach ma jeszcze odtwarzacz kaset VHS?" - to nie wszyscy mają? Nikt z tych, których znam, nie pozbył się ani kaset, ani magnetowidu.

Trojden

"nie wiem, nie znam statystyk."

Żadne statystyki nie są tu potrzebne. Wystarczy logicznie pomyśleć.


"Nikt z tych, których znam, nie pozbył się ani kaset, ani magnetowidu."

No tak, pewnie nie jesteś jedyny i każdy człowiek ma kilkunastu, albo kilkudziesięciu znajomych posiadających jeszcze odtwarzacze VHS i kasety, na których trzyma klasyczne bajki Disney'a. Do dziś myślałem, że większość osób, które ja znam, nie posiada już takiego sprzętu i filmoteki VHS, ale pewnie żyłem w fałszywym przekonaniu, że tak jest. W takim razie musiałbym przeprowadzić ankietę. Na pewno wynikłoby z niej, że każda z nich ogląda co niedzielę w rodzinnym gronie "Dumbo" lub "Małą syrenkę" na VHSie, lecz z jakiegoś, nieznanego nawet im powodu, nie wystawiają potem tym filmom ocen na Filmwebie.

tworzywo__sztuczne

Mamy ten sam avatar kolego :3
>:D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones