Z pewnością nie jest to film dla dzieci. Tak jak całą niemal twórczość Burtona, tak i ten film cechuje mroczność i estetyka niemal schizofreniczna. Wizualnie cudo, nawet dało się upchnąć wiersz o Jabberwoocky'm co mnie niezmiernie ucieszyło! fabuła w oryginale nie jest zbyt skomplikowana, narkotyczne wizje, schizofreniczne, chorobliwe postacie - to ma przemawiać do wyobraźni. Sama strona wizualna tworzy moim zdaniem tutaj sens, oddziałuje na zmysły, nie na umysł. Ta konwencja jest niezwykle ciekawa i uważam, że zmysłowe oddziaływanie należy umieścić na miejscu równorzędnym względem sensu. Pamiętajmy, że film jest obrazem.
Po obejrzeniu też sobie pomyślałam, że co wrażliwsze dzieci mogłyby się nieźle wystraszyć. Rzeczywiście, malarskość tego filmu przemówiła do mnie najbardziej. Genialna charakteryzacja postaci. Kapelusznik do zakochania!
To pierwszy film Burtona, który obejrzałam i rzeczywiście - reżyser ma niesamowicie wizualną wyobraźnię. Zupełnie, jakbym oglądała własny sen, z tą różnicą, że mogę dokładnie zobaczyć każdy szczegół. Ogromnie lubię takie odrealnienie w filmach i podziwiam ludzi, którzy są w stanie przenieść swoją wizję na ekran (ale także papier i płótno, w przypadku twórców innych dziedzin) w taki sposób, żeby dotknąć podświadomości widza i wywołać w nim wrażenie, że podobny obraz powstał kiedyś w jego własnym umyśle.
Dokładnie!!! Nie wiem czemu niektórzy krytykują ten film tylko dlatego, że niewłaściwy dla dzieci. Są filmy nieodpowiednie dla szkrabów i uważam, że ten jest właśnie takim filmem, innym dobrym według mnie przykładem jest Harry Potter (Będąc na kolejnych częściach tego filmu w kinie widziałem, jak ludzie musieli wychodzić z sali, gdyż dzieci płakały; aż tak tego filmu nie krytykują) Co do samego filmu uważam, że jest naprawdę bardzo dobry. Burton miał wizję i zrealizował ją w sposób warty obejrzenia. Lubię "bajki" przedstawiane w sposób niezbyt przesłodzony, no ale to już o mnie :)