Mnie najbardziej rozbawiła w tym całym beznadziejnym filmie scena, w której trójka bohaterów (Slater, Reid i Dorff) biegną jaskinią uciekając gdyż zaraz ma nastąpić wybuch. Biegną, bigną, krzyczą "są tuż za nami!!". Po chwili dobiegają do drabinki i nagle pan Dorff stwierdza, że jest brak zasiegu i trzeba ręcznie zdetonować ładunek. Wraca kawał drogi, wchodzi do tej jamy z kreaturami a kreatury siedzą gdzieś daleko sobie spokojnie :) Nie ma to jak schwizofrenia głównych bohaterów, mania prześladowcza ("są tuż za nami!!"). Ten film można polecać swoim najgorszym i najwiekszym wrogom :)
Wogole te bomby nastawiają na 5 sekund a tą wczesniejszą na 9 sekund i bez żadnych emocji idą spokojnie schowac się za wnęke, śmieszne. Zazwyczaj filmy na podstawie gier są słabe, ale ten jest naprawde lipny jedyne co jest fajnego w tym filmie to pani archeolog :)
Co do śmiesznych scen to nie pamiętam już dokładnie, ale miałem bardzo silne wrażenie, że Dorff po śmierci się poruszał:)