Wczoraj obejrzałem chyba po raz piaty juz Amadeusa i po raz piaty znow jestem pod wrazeniem... Niedawno wrocilem z Wiednia, wiec te obrazy podwojnie zadzialaly... Jako, ze mam dosyc bliski kontakt z kultura muzyczna, zazwyczaj bywam dosc wybredny w stosunku do filmow o muzykach (chocby ostatni film o CHopinie- porazka), ale to dzielo jest WIELKIE i chyba taki pozostanie, gdyz zaden film nie zmiecie go z piedestalu, na ktorym niepodzielnie kroluje. :))