To wstyd, że dopiero teraz obejrzałem ten film - jednak lepiej późno niż wcale. Po wielu zachwytach spodziewałem się zawodu... Ale w trakcie ogląfania ani razu nie spojrzałem na zegarek!! Milos Forman stworzył ARCYDZIEŁO co się zowie!! Ten film to abolutnie najlepsza 10-tka, jeśli nie 5-tka wszech czasów!! Posiada on wszystko co znakomite - porażająca gra aktorska (Tom Hulce i F.Murray Abraham stworzyli kreacje, do których przyczepienie się jest grzechem!), świetna scenografia, rewelacyjny scenariusz, no i przede wszystkim GENIALNA reżyseria! Ten film właściwie nie ma wad!! Cudowna muzyka Mozarta towarzysząca nam przez całą projekcję nadaje tak świetny klimat, że człowiek nie może się nudzić! Nie lubiłeś oper?? Po tym filmie zmienisz zdanie!! Pluję na to, że może Mozart nie był faktycznie taki, jak go przedstawiono... to się nie liczy! Liczy się to, że Milos Forman stworzył jedno z największych arcydzieł w historii. 8 oscarów to moim zdaniem i tak za mało... ale nieraz widzieliśmy na własne oczy, że oscary wcale nie są wyznacznikiem poziomu filmu. A "Amadeusz" to absolutna czołówka najwyższej ligi filmowej!! Żaden inny film, gdzie muzyka tworzy tak ważny element (bo nie nazwę produkcji Formana filmem muzycznym)nawet nie zbliży do geniuszu tego filmu.
Absolutne 10/10 !!!!!!!!!!
tak -masz absolutne racje. film wyjatkowy. fabuła zawiera w sobie niezwykly ladunek emocjonalny. jak dla mnie to absoltnie numer jeden bez porównania z innymi filmami. na pocieszenie napisze ci ze ja tez obejrzalem go dopiero miesiac temu. jak jestes ciekawy to gdzies tam wczesniej zostawilem mój temat
Lepiej późno niż wcale :D
Niemniej Amadeusz jest wręcz definicją arcydzieła filmowego!
Pozdro!
Rzadko sie zdarza zebym ogladnela jakis film wieicej niz dwa razy... ten widzialam juz 4? 5? i jeszcze bym sobie chetnie ogladnela... Wspaniala lekcja geniuszu Mozarta, piekne utwory, milosc do konca zycia do jego muzyki... gwarantowane!!!
Trzeba przyznać Ci rację. Film jest znakomity. Najlepszy, jaki widziałam na moje młode oczy. Zakochałam się w nim jakieś 2 lata temu, a już wtedy sądziłam, że to strasznie późno.
Mam go w swojej filmotece i oglądam kiedy tylko znajdę chwilę czasu.
Scena pisania 'Requiem' jest chyba moją ulubioną. Ukazuje wielkość talentu Mozarta nad Salierim - zdecydowanie scena wszech czasów w filmie wszech czasów.
Przyznam Ci rację,że niekórzy gitarzyści wykonują muzykę klasyczną.. Ale problem w tym,że nie potrafią STWORZYĆ czegoś tak pięknego
Ten fiml zdobywa serca widzów swoją muzyką której brzmienie jest niesamowite. Jednak ten film nie zachwici tych którzy takiej muzyki nie lubieją, nie słuchają. Mnie urzekła w tym filmie właśnie muzyka, lecz moja koleżanka nawet nie ma zamiaru ogladać tego filmu gdyż hip-hop to jej żywią . SZKODA bo naprawde W A R T O :)
Faktycznie arcydzieło bez dwóch zdań 10/10. Film rewelacyjny, dzięki niemu rozkochałem się w muzyce Mozarta, a wcześniej słuchałem tylko techno więc może Twoja znajoma też pokocha Mozarta? Tak jak ja? Najlepsza scena to pisanie "Requiem" Piękneeee!! Zdecydowanie Polecam, nie da się nie pokochać tego filmu!
Także pokochałam po tym filmie Mozarta i jego muzykę. Jest niezaprzeczalnie moim największym autorytetem. Również widziałam film stosunkowo późno, żałuję, że nie wcześniej i chętnie bym go zakupiła, gdyby tylko finanse mi na to pozwoliły... Może za parę lat... Zaciekawiło mnie życie Mozarta- jego dzieciństwo, to jak dorastał, jak się uczył gry- przepraszam- jak ją rozwijał, bo on grać umiał niemal od początku swojego życia. Czy to nie cudowne, że w wieku 3 lat nauczył się już grać na klawesynie i niezmiernie szybko pojął zapis nutowy, grę na skrzypcach, a nawet próbował (o ile się nie mylę) w wieku 6 lat gry na organach kościelnych (!)? Podziwiam go za muzykę, którą tworzył, za to jakim był gieniuszem. Jego wady są nawet intrygujące i ciekawe- wiadomo, że był rozrzutny i tonął w długach, lubił dobre zabawy i kobiety. Nie zmienia to jednak faktu, że był człowiekiem wielkim. Pozdrawiam wszystkich fanów Mozarta i jego muzyki.
Do załozyciela tematu:
"Pluję na to, że może Mozart nie był faktycznie taki, jak go przedstawiono..."- nie masz racji. Mozart właśnie taki był. Czytałam,że pomysł niezwykłego śmiechu Amadeusza został zaczerpnięty z listów napisanych o nim poza tym kronikarze mówili o jego śmiechu, że był "niczym skrobanie metalu po szkle".
Wierze w to że miał ona tak manieryczny śmiech. A wiesz też dlaczego?
Bo sama mam taką koleżankę. Jej śmiech ma podobne podłoze jak i u Mozarta. Mianowicie: ona wystepuje na deskach teatru i w telewizji od dzieciństwa i odkąd pamięta zawsze mówiono jej:" ukłoń się, uśmiechnij, pomachaj..." U Mozarta jest to samo. Od najmłodszych lat wystepował- a zauważcie że dla dziecka takze jest to wielki stres- nawet wtedy jeśli gra jako 7-latek. Ciążyło na nim pewna swego rodzaju odpowiedzialność i rodzaj oczekiwania. Nie wiem czy to przystępnie wytłumaczyłam, ale mam nadzieje , że tak:)
Moze i nie chodziło Ci o jako tako śmiech Mozarta, tylko o jego sposób zachowania i uosobnienie. Ja myslę, ze on właśnie taki był-geniusz i jednostka niebywała, a jednak o codziennych przywarach. Trochę szalony, orginalny, dobry na swój sposób, wariat, marionetka gotową spełnić oczekiwania innych. Ale jednak utalentowana.
Pozdrawiam serdecznie-Melody_Jodie